Kobiety dziękują prezydentowi za jego bohaterską walkęZjednoczenie HaitiDo 7 listopadaNa froncie nie działo się zbyt wiele. Prawdopodobnie wiele działo się natomiast w kuluarach areny międzynarodowej. Co dokładnie - tego nie wiemy. Możemy się jednak tego domyślać. Flota Stanów Zjednoczonych złożona z niszczycieli ruszyła ku wybrzeżom Haiti, a rząd USA ogłosił blokadę państwa. Flota miała zapewnić blokadę na morzu, amerykańskie myśliwce z kontynentu natomiast na niebie. Wkrótce do blokady dołączyły dwa kanadyjskie niszczyciele. Rząd Haiti uznał to za wypowiedzenie wojny i wezwał wszystkie państwa na świecie do potępienia USA oraz Kanady.
Na południu Stanów rozpoczęto także organizowane tzw. Ochotniczego Legionu Amerykańskiego. Jego celem było dofinansowanie i przesłanie ochotników latynoskich do walki w służbie Dominikany. Legion nie zdobył sobie jednak zbyt dobrej opinii. Nie był zbyt liczny, był jednak medialny. Ochotnikami zazwyczaj byli ludzie agresywni i rasistowscy w stosunku do czarnych. Sam Legion nie zmienił jakoś znacząco przebiegu wojny. No chyba, że wysławił się swoim okrucieństwem.
8 listopada8 listopada miała miejsce niespodziewana interwencja. Kilka kanadyjskich myśliwców uderzyło na północne zgrupowania wojsk Haiti. Przelot był bezpieczny i żaden z samolotów nie został ostrzelany przez wojska Haiti. Myśliwce wykryły dwie baterie broni przeciwlotniczej i je zniszczyły. Następnie powróciły do miejsca startu - Orlando, Stany Zjednoczone.
Haiti szybko oskarżyło USA i Kanadę o jawną agresję. Blokada powietrzna jest jawnie wymierzona w Haiti, a tchórze z Ameryki boją się wypowiedzieć Haiti wojnę. Kuba i Wenezuela wobec tego ogłosiły zerwanie stosunków z USA i Kanadą.
9 listopadaDnia następnego kanadyjskie myśliwce wróciły nad haitańskie niebo. Po swoim rekonesansie piloci byli pewni i czuli się bezpiecznie. Zdziwili się gdy nagle haitańska obrona przeciwlotnicza zagrzmiała. W szoku stracono dwa myśliwce, mimo to udało się zniszczyć sporą liczbę instalacji przeciwlotniczych wroga i mały garnizon w miejscowości Pilate. Nic więcej się nie udało ponieważ myśliwce zostały pośpiesznie wycofane i nad haitańskie niebo już nie miały wrócić.
Chemiczne piekło
od 10 listopada do końcaDominikańskie siły znały dobrze położenie wojsk haitańskiej Armii Ludowej dzięki wsparciu amerykańskich sił specjalnych. Armia Ludowa cierpiała na problemy z liniami zaopatrzenia, które mimo że krótkie, to ciągle były nękane dywersantami na tyłach.
10 listopada urodziny ma prezydent Danilo Medina. Na tę wspaniałą rocznicę i jako prezent dla prezydenta rozpoczęła się właściwa ofensywa wojsk haitańskich. Na całej długości frontu zabrzmiała artyleria która wcześniej ostrzeliwała tylko stolicę Haiti. Z pozycji artylerii zaczęły wydobywać się chmury pyłu, a chwilę potem chmury pyłu zaczęły wydobywać się z pozycji haitańskich.
Wojsko Dominikany zaatakowały pozycje Haiti bronią chemiczną. Nie wiadomo czego użyto, wiadomo na pewno jednak, że wrogowie jednak dostawali oparzeń oraz duszności. Tysiące żołnierzy zginęło w wypadku tego ataku. Nieprzygotowane na to linie obronne Haiti szybko zaczęły się łamać, a w ślad za wycofującymi się wojskami ruszyła Armia Dominikany. W niespełna jeden dzień siły Republikańskiej Armii Dominikany dotarły do Port-au-Prince, tym razem bez wpadnięcia w pułapkę.
W zrujnowanym po ostrzale mieście ukrywały się tysiące cywilów - większość miasta ewakuowano - oraz główne siły Armii Ludowej. Armia Dominikany rozkazała ponownie użyć gazów bojowych i po dwóch dniach "miasto" wpadło w łapy dominikańskiej armii.
W przeciągu tygodnia całość wyspy znajdowała się pod kontrolą Dominikany.
Krajobraz po bitwiePrezydent Medina ogłosił całkowity sukces i osobiście pogratulował dowódcom całej operacji. Oznajmił także, że rząd Haiti został schwytany i zostanie odpowiednio osądzony za swoje zbrodnie przeciwko ludzkości. Ogłosił powstanie
Republiki Hispanioli - zjednoczonej, niepodzielnej i na zawsze latynoskiej. Na ulicach Dominikany panuje entuzjazm, natomiast na ulicach Haiti panuje bezprawie. Kraj znajduje się pod brutalną okupacją wojsk Dominikany które pozwalają sobie na wszystko. Nieoficjalnie mówi się o rozstrzeliwaniach działaczy Organizacji Walczących. Świat obiegły zdjęcia ze zrujnowanego bombardowaniami i atakiem gazowym Port-au-Prince.
Działania Dominikany spotkały się na świecie z jednoznacznym potępieniem.
Podobnie odnosi się do działań Kanady i USA. Przed szereg wychodzą tutaj Kuba oraz Wenezuela które zerwały stosunki dyplomatyczne z tymi krajami.
Sami obywatele USA i Kanady są zmieszani. W Kanadzie odbyła się 11 listopada - dzień po chemicznej ofensywie Dominikany - parada wojska kanadyjskiego co uznano za skandaliczne w obliczu wydarzeń. Ludzie nie popierają wspierania karaibskiego dyktatora. Śmierć dwóch lotników zdruzgotała kanadyjskie społeczeństwo. Sytuacja w USA jest podobna. Obywatele pamiętają interwencje w Afryce i nie chcieli kolejnej. Zwolennicy Donalda Trumpa byli zadowoleni jednak, że tym razem działania nie zakończyły się klęską. Wszelką sympatię zaprzepaściły jednak obrazy płynące z Haiti. Szczególny szok wzbudziły doniesienia o okrucieństwach jakich dopuszczali się członkowie Ochotniczego Legionu Amerykańskiego.