Męka Chrystusa Narodów

Polska nie jest najszczęśliwszym krajem w historii. Państwo to znajdujące się kiedyś w Europie Środkowej doświadczyło wiele mąk - liczne wojny, rozbiory, ponad sto lat zaborów, II Rzeczpospolita, II Wojna Światowa. Obywatele Republiki Środkowej Europy, częściowo zrywając z przeszłością, mieli nadzieję, że to wszystko jest już za nimi i z mroków wojny jądrowej wyłoni się ostatecznie dla nich lepsze jutro. Kraj szybko się odbudował, a w jego granice zaczęli ściągać liczni imigranci, którzy słyszeli o możliwościach i wolnościach jakie kraj ten stwarza i zapewnia.

Niestety dla Republiki kraj ten poza tym, że był krainą możliwości, to był też krainą wszelkiego występku. Szeroka była działalność wszelkie zorganizowanej przestępczości, która zazwyczaj coraz ciężej była odróżnić od legalnej działalności. Sutenerstwo, narkotyki, lichwiarstwo, nawet niewolnictwo za długi - wszystko to stawało się coraz większą częścią życia codziennego w dawnej Polsce. Niektórzy religijni kaznodzieje głosili, że ludzkość dziczeje, porzuca swoje dziedzictwo... a to niechybnie musi doprowadzić niedługo do boskiej kary. Społeczeństwo zaczęło się polaryzować - biedni skupili się wokół kaznodziejów quasichrześcijańskich, bogatsi, oportuniści i karierowicze zjednywali się wokół półświatka i współpracujących z nimi lokalnymi samorządami. Sytuacje komplikował nieustanny napływ ludności spoza granic, szukających republikańskiego snu ( zazwyczaj go nie znajdywali ). Sytuacja zaczęła być coraz bardziej napięta i niemal każdy mieszkaniec środkowoeuropejskiego Babilonu był już pewien, że tragedii nie da się uniknąć.

Wtedy, niczym grom z nieba, nad Warszawą wzniosło się słońce. Ci, którzy byli wystarczająco daleko od niej, padli na kolana. Ci, którzy byli chociaż trochę bliżej, nawet nie mieli na to szans. Najpierw przyszła fala ciepła, która stopiła wszystko na swojej drodze. Następnie powstałą masę sponiewierała potężna fala uderzeniowa. Na koniec cały sprzęt w okolicy uległ spaleniu dzięki promieniowaniu jonizującemu. Nad Warszawą eksplodowała  najprawdziwsza bomba termojądrowa, taka jak z opowieści starych ludzi.

O wszystkim mieszkańcy Europy i okolic dowiedzieli się z opowieści uciekinierów. Do momentu wybuchu większość wersji jest dosyć spójna, po nim jednak nie da się ułożyć logicznego ciągu wydarzeń dla całego terytorium Republiki. Kraj w ekspresowym tempie rozpadł się niczym domek z kart, a każdy kto miał rozum w głowie postanowił uciekać w siną dal. Wielka fala uciekinierów ruszyła z terenów dawnej Polski i liczy na schronienie wewnątrz granic innych państw, które gotowe będą ich przyjąć. Reszta świata natomiast jest przerażona - energia jądrowa po raz pierwszy od 30 lat ponownie pokazała swoje niszczycielskie oblicze. Każdemu zaprząta głowę tylko jedna sprawa - co tutaj się wydarzyło?

Podobno cała Warszawa i okolicę, razem z potencjalnymi interesującymi przedwojennymi fantami, spoczywają aktualnie na dnie wielkiego Środkowoeuropejskiego Jeziora.

Do uchodźców doszły liczne oferty. Te z dalszych zakątków świata nie były zazwyczaj brane pod uwagę, a to z racji tego, że były propozycje po prostu bardziej dogodne. Najdogodniejsza podróżniczo Transylwania wydawała się numerem jeden, jednak informacja o skąpej aprowizacji żywieniowej narodziła teorie, że Transylwańczycy chcą na głodnych mieszkańcach Republiki zarabiać niemałe pieniądzę, a ostatecznie może i uczynić ich niewolnikami na roli. Wzrok zdesperowanych emigrantów zwrócił się więc, rozbieżnie, ku Francji bądź wschodniej Ukrainie.

Bractwo Peruna znajdowało się bliżej, jednak dla większości mieszkańców Republiki jest to dosyć dziwny twór, emanacją postapokaliptycznego szaleństwa współczesnych ludzi. Autonomia, pieniądze oraz prowiant to jednak coś, obok czego nie można przejść obojętnie. To samo jednak proponują Francuzi z Markizatu - niedogodnością tutaj jest jednak odległość i teren do przebycia. Do uchodźców przybył jednak, poza oficjalną propozycją, także tajemniczy posłaniec, z tajemnymi wieściami. Te wieści jednak tak długo tajne nie były - szybko rozeszła się plotka, że Markizat proponuje mieszkańcom Republiki tyle samo co najlepsze propozycje innych państw, a na dodatek oferuje Polakom odbudowę nowego kraju - podobno przyszła Nowa Polska ma zostać odbudowana w Afryce lub Ameryce... geografia nie jest mocną stroną współczesnych mieszkańców Europy. Solidna propozycja natychmiastowych benefitów i przyszłego kraju rozbudziły nadzieje oraz wyobraźnie uchodźców, nic więc dziwnego, że ci szykują się do wyruszenia w drogę do Markizatu. Decyzji nie zmieniła wyraźnie spóźniona propozycja od jakiegoś Persila, a zresztą dla większości uchodźców, to to i tak są podobno jacyś sekciarze, z tych konkretnych sekt. Droga fali uchodźców podobno ma wieść przez Czechy, północną Austrię, a dalej przez państwo Szwajcarskie i do Francji, prosto do Markizatu.

Jak na to zareagują jednak Szwajcarzy?