MADAGASKARKAEuropaHiszpaniaRząd przeznaczył fundusze na walkę ze skutkami epidemii. Cały program miał objąć zarówno Francję i Hiszpanie, zdewastowana i zdziesiątkowana Francja jednak wymagała cudu by poprawić sytuacje.
Ponownie zamknięto granice między Hiszpanią a dawną Francją. Zarażonych żołnierzy odesłano z dywizji do hiszpańskich szpitali. Do walki z chorobą użyto wojsko - armia ze służbami porządkowymi wspomagała lokalne administracje w zapewnianiu porządku. Żołnierze pomagali także kontrolować chorych i potencjalnie chorych. Do akcji użyto także wojskowych śmigłowców. Wielka kampania medialna poinformowała Hiszpanów jak postępować w czasie potencjalnej epidemii co znacząco zmniejszyło rozprzestrzenianie się wirusa na terenach reszty Hiszpanii. Pracownicy kluczowych sektorów gospodarki otrzymali specjalne maski i kombinezony co zapewniło bezpieczeństwo hiszpańskiej gospodarce, wzbudziło jednak panikę wśród reszty ludzi.
Mimo wszystkich działań zapobiegających chorobie, jej ogniska wykryto w innych większych miejscowościach - w Madrycie i Walencji. Prawdopodobnie to skutki migracji z jeszcze poprzedniego kwartału. Postarano się odizolować ogniska w tych miastach, uciekinierzy z Francji nie chcą dać się jednak złapać. W obu miastach wybuchła panika, sklepy opustoszały a szpitale się zapełniły. W reszcie kraju miejsce miały odosobnione przypadki które zostały szybko wykryte i poddane kwarantannie.
Sytuacja we Francji jest natomiast katastrofalna. Uchodźcy wyrzuceni ze Szwajcarii rozpanoszyli się po terenie Francji lub ruszyli do Włoch i Hiszpanii. Na granicy hiszpańskiej zatrzymały ich służby z wojskiem, na granicy włoskiej wojna. Nieoficjalnie mówi się o tym, że w Marsylii nie ma już żywej duszy. W całej reszcie Francji trudno znaleźć osobę zdrową. Część hiszpańskiego budżetu postanowiono wykorzystać we Francji, szybko jednak zawieszono ten pomysł widząc co się tutaj dzieje.
FrancjaŚwiat obiegł film sardyńskiego rybaka. Ten śmiały mężczyzna, żądny sławy i uwagi, podpłynął ku wybrzeżom Francji i rozesłał wokół miasta drona. Obrazy które nagrał mrożą krew w żyłach - cała Marsylia jest opustoszała. Na ulicach walają się trupy, a kominy francuskiego krematorium niedaleko szpitala głównego górują nad resztą budynków. Miasto wymarło.
Cały teren Francji wydaje się być upadłym państwem. Zarówno w strefie hiszpańskiej jak i niemieckiej podjęto próby stworzenia bądź odbudowania części lokalnej administracji - z marnymi skutkami.
Chorzy Francuzi zaczęli formować się w bandy. Ciągła wojna, okupacja oraz zaraza całkowicie zmieniły ich postrzeganie rzeczywistości. Ludzie zaczęli dziczeć. Ataki na funkcjonariuszy i żołnierzy okupantów zamieniły się z opluwania im twarzy w krwawe morderstwa. Zaropiałe bandy, uzbrojone w broń białą i rzadziej palną, atakowały odosobnione oddziały wojsk okupantów. Ataki najczęściej miały miejsce w nocy. Znajomość lokalnego terenu i masowość tego fenomenu sprzyjała zarażonym.
Hiszpańskie wojska które pozostały we Francji okopały się w większych miastach i nie wpuszczają tam nikogo z lokalnych. Pomysł poszerzenia opieki medycznej na Francję upadł błyskawicznie. Prowincja jest w większości poza kontrolą hiszpańską, kontrolowane są pod pewnym względem wyłącznie najważniejsze szlaki komunikacyjne między największymi miastami. Co jakiś czas bandy zarażonych urządzają napady na hiszpańskie patrole lub konwoje. Rzadko mają miejsce zmasowane szturmy na miasta - Bordeaux stało się celem jednego z takich ataków, a w wyniki walk zginęło kilkudziesięciu Hiszpanów oraz ponad tysiąc zarażonych którzy walają się na przedpolach miasta. W relacjach Hiszpanów Francja nazywana jest piekłem na ziemi. Obrazy z tego kraju spotęgowały panikę w Hiszpanii. Dawną granicę francusko-hiszpańską co jakiś czas atakują zbrojne bandy chorych Francuzów które budzą grozę wśród hiszpańskich żołnierzy. Niektóre z tych band próbowały nawet przeprawić się przez wodę, zostały jednak ostrzelane przez żołnierzy na wybrzeżu.
W strefie niemieckiej sytuacja prezentuje się podobnie. Tam jednak zbrojne bandy są o wiele bardziej tępione. Niemcy podjęli próbę uruchomienia francuskiej służby zdrowia, cała operacja spaliła jednak na panewce. Przepełnione szpitale zaczynały dogorywać, a gdy dowiedziano się o tym, że Niemcy chcą objąć nad nimi piecze to zaczęła się masowa ucieczka. Obawiano się śmierci z rąk niemieckich oprawców. Chorych do szpitali trzeba było zaciągać, a gdy zauważono tego bezcelowość to zaprzestano dalszych prób. W związku z tym cała Francja stała się strefą bez opieki medycznej. Niemcy zapewnili opiekę medyczną jedynie pracownikom kluczowych sektorów gospodarczych które miały nadal funkcjonować i pracować dla Niemiec. Jako że liczba pracowników jest ograniczona wywołało to gniew Francuzów i skierowało serie ataków zarażonych na francuskie zagłębia gospodarcze. Zakaz przemieszczania się między miastami nie można wyegzekwować w obliczy skali katastrofy. Niemcy pochowali się w większych ośrodkach przemysłowych i rozpoczęli desperacką defensywę. Do walki zaprzęgnięto jeszcze zdrowych i lekko chorych Francuzów z których sformowano kolaboracyjne oddziały mające walczyć z zarażonymi. Nierzadko bitwy w ruinach Francji toczyły się między Francuzami. Francuskie wybrzeże i okolice zostało obstawione tajemniczymi najemnikami którzy tam zapewniali jedyny we Francji porządek. Niemieckie siły mające zajmować się eliminowaniem najcięższych przypadków choroby szybko także przeszły do defensywy - najcięższych przypadków było za dużo. Plan ten w skutecznym stopniu zrealizowano jedynie w kontrolowanych zagłębiach przemysłowych. Mimo starań francuskie rolnictwo zostało sparaliżowane.
Sytuacja we Francji jest dramatyczna. Mówi się o milionach zmarłych. Najniższe szacunki mówią o milionach zarażonych Francuzów, najwyższe o tym, że każdy Francuz jest zarażony. Sytuacje pogorszyła dodatkowo niemiecka ofensywa na Bretanię - ostatni kontynentalny bastion Francji stał się Mekką dla francuskich uciekinierów. Choroba bardzo szybko rozprzestrzeniała się na tym małym obszarze, także wśród wojskowych. Wkrótce po niemieckiej nawałnicy uciekinierzy nie mieli więcej sensu pozostawać w Bretanii i rozlali się po reszcie Francji dopełniając epidemiologicznej katastrofy. Kontakt z coraz szerszymi połaciami Francji jest ograniczony i jedynie okupanci wiedzą co tam się dzieje.
O chorobie wieści doszły także z Korsyki. Ta francuska wyspa stała się celem wielu uciekinierów którzy jakimś cudem zdobyli dostęp do łodzi. Nagle, jak grom z jasnego nieba, z Korsyką stracono jednak wszelki kontakt i nie wiadomo co się tam dzieje.
NiemcyO tym co może dziać się w Niemczech wiemy sporo. Cały kraj został na pewien okres zajęty przez wojska polsko-czesko-włoskie. Żołnierze tych państw relacjonowali o niemieckich przygotowaniach do epidemii. Te zostały jednak przerwane koalicyjną nawałnicą, a następnie niemiecko-najemniczą kontrofensywą. Jedno jest pewne - w tym kwartale Niemcy nie zdołali zrobić nic by zapobiec epidemii, a zdewastowana wojną infrastruktura nie zwiastuje nic dobrego.
Skąpe wieści dochodzą z Belgii. To tam tysiące francuskich uciekinierów spróbowało się przedostać. Wiele z nich zostało wyłapanych przez lokalne służby i rozstrzelanych, kilkoro jednak udało się skutecznie uciec. Nieoficjalnie mówi się o niewielkich ogniskach epidemii w Belgii i Luksemburgu.
WłochyMonako, znajdujące się na zachód o Włoch, zostało zalane falą francuskich uchodźców. Z rządem Monako nie ma kontaktu, a relacje wskazują na sytuacje podobną z Francji.
Północne Włochy stały się ogniskiem epidemii w Cesarstwie. Rząd przeznaczył spore środki na walczenie z epidemią - zarówno z własnego budżetu jak i ze wsparcia WHO. Ministerstwo Zdrowia skorzystało z pomocy obserwatora Organizacji co znacząco pomogło ograniczać skutki epidemii. Rozpoczęto masową budowę szpitali zakaźnych z prefabrykatów. Przerwała to jednak napaść wojsk niemieckich - te przetoczyły się przez hiszpańską strefę okupacyjną i wdarły się do Piemontu. Już wcześniej tereny te były najgroźniejszym siedliskiem epidemii, niemiecka nawałnica popchnęła chorych niczym buldożer wgłąb Włoszech. Relacje świadków z terytorium Piemontu wskazują, że niemieccy żołnierze także mają problemy z chorobą. I to nie pojedyncze przypadki - niektórzy z Niemców są na służbie ze skórą zapełnioną krostami.
Fala uciekinierów zalała Italię. Cesarstwo bez sił porządkowych ma ogromny problem. Obserwator z WHO szybko zdobył uznanie i okopał swoją pozycje w Ministerstwie Zdrowia. Zreformował całą służbę na wzór wojskowych i postarał się zapełnić lukę sił porządkowych paramilitarną formacją. Masowo budowane szpitale zakaźne przyniosły efekt i wiele osób się do nich zgłosiło. Początkowo zapobiegnięto ich przeludnieniu. Jednak formacje paramilitarne nie były w stanie opanować szaleńczych migracji. Chorzy Francuzi i Włosi dotarli aż na Sycylię. Północ Włoch, ta pod kontrolą Cesarstwa jak i pod okupacją Niemiec, jest zapełniona chorymi. W tym rejonie, mimo masowości szpitali zakaźnych, ciągle zaczyna brakować personelu, miejsca i sprzętu medycznego.
Ogniska epidemii znaleziono w Rzymie a nawet w Neapolu. Im dalej na południe, tym sytuacja jest lepsza, a szpitale w lepszej kondycji. Choroba jednak postępuje, a osoby nie wymagające hospitalizacji niedługo pewnie będą jej potrzebować. Niektórzy wieszczą, że Włochy podążą drogą Francji.
Chorobę zauważono także wśród wojskowych, głównie wojsk cesarskich walczących w północnych Włoszech i wśród... Japończyków którzy podróżowali na front przez terytorium Italii. Dokładnych szacunków nie znamy, sytuacja ta działa jednak na wyobraźnie obywateli Japonii, odległych od epidemii i wojny.
Polska i CzechyWśród wojsk polskich i czeskich mają miejsce przypadki zgłoszeń tajemniczej choroby. Najbardziej prawdopodobne jest, że żołnierze przywlekli ją ze sobą z Niemiec do swoich krajów. Rządy zarówno IV RP jak i Czech dementuje te plotki i stwierdzają, że sytuacja jest pod kontrolą.
Wielka BrytaniaDzikie koczowisko w Eurotunelu nie zostało w żaden sposób rozbite. Chore przypadki wśród służb porządkowych nie zostały potraktowane poważnie - to był błąd. Funkcjonariusze niedługo lawinowo zaczęli zgłaszać objawy choroby, a u tych którzy zgłaszali to najwcześniej pojawiły się krosty.
Wtedy rozpoczął się szturm na Folkester. Z Eurotunelu wypełzły uzbrojone w broń białą i palną bandy zarażonych francuzów. Rzucili się oni jak zwierzęta na resztki pozostających na miejscu funkcjonariuszy i rozbiły w puch brytyjską blokadę. Niedługo przed tym do przychodni w mieście zaczęli zgłaszać się pierwsi zarażeni - okazało się, że w kanałach Folkester zalęgła się grupa francuskich uchodźców którzy czynnie współpracowali z najeźdźcami z Eurotunelu. To oni zarazili pierwszych cywili i oni relacjonowali o sytuacji w służbach miasta chorym z tunelu. Po przebiciu się przez blokadę całe miasto zostało zalane zaropiałymi chorymi którzy terroryzują lokalną ludność. Z miasta zaczął się exodus, a kto jest zarażony, a kto nie - tego nie wiadomo.
AfrykaW Afryce rządy państw w których wykryto chorobę przyjęły obserwatora z WHO, podobnie jak Włochy. Podobnie jak tam i na Madagaskarze postanowiono zmilitaryzować i zdyscyplinować służbę zdrowia co
Południowa AfrykaWojsko Południowej Afryki zostało oddelegowane do zabezpieczenia granicy i wprowadzenia w życie postanowień rządu co do epidemii. Rząd wysłał wszystkie wojska na granice by zatrzymać napływ uchodźców, obserwator WHO wysłał jednak część jednostek do wsparcia szpitali i lokalnej policji. Poskutkowało to szybką i sprawną kwarantanną terytoriów przygranicznych. W specjalnie założonych obozach izolowano przypadki wirusa, a cięższe trafiały bezpiecznie do szpitali. Zalecenia obserwatora co do podwyższonej aktywności i czujności szpitali w całym kraju pozwoliły sprawnie odnaleźć i poddać kwarantannie nowe ogniska które jakimś cudem przedarły się wgłąb kraju.
Cała akcja uznana została za całkowity sukces. Rozprzestrzenianie się epidemii zostało zatrzymane, a ludzie są wdzięczni rządowi oraz WHO.
RwandaRwanda otoczona zarażonymi krajami wydawała się na straconej pozycji. Rząd z konsultantami z WHO podjął jednak szereg działań - zmobilizowana wszelkich studentów medycyny i emerytowanych lekarzy, postawiono w stan gotowości wojsko i wysłano je do działania. Po kraju rozsyłany są regularnie paczki z produktami służącymi prewencji zarażenia się. WHO poddało służbę zdrowia reformie i jakimś cudem udało się ograniczyć skutki epidemii. Wszelkie ogniska zostały poddane izolacji.
Etiopia i TanganikaOba te kraje łączy to, co sprowadziło piekło do Europy. Oba w czasie epidemii postanowiły rozpocząć wojny.
Etiopia była krajem mniej zagrożonym niż Tanganika. Chorzy dopiero przedostawali się na jej teren. Mimo to rząd nie podjął żadnych znaczących kroków - przeprowadzono kampanie informacyjną, ale tylko tyle. Wkrótce do kraju dotarła fala chorych z południa. Potem wzmogła ją ofensywa Tanganiki na Kenię. Niestrzeżona południowa granica Etiopii dla chorych nie istniała. Całe południe Etiopii jest jednym wielkim potencjalnym ogniskiem epidemii. Sytuacji nie mógł zapobiec nawet obserwator z WHO. Dzięki funduszom z Organizacji zreorganizowano służbę zdrowia i zakupiono nowy sprzęt, nie dało się jednak zapobiec rozprzestrzenianiu chorych po kraju. Dodatkowo etiopska ofensywa na Somalię nie polepszyła sytuacji. Na terenie Somalii prawdopodobnie znajdowali się już chorzy. Ci chorzy, pozbawieni teraz chociaż minimalnej opieki z powodu działań wojennych, ruszą prawdopodobnie do Etiopii lub do Azji. Wśród wojsk etiopskich są relacje o zachorowaniach.
W Tanganice sytuacja jest podobna, jednak skala jest o wiele gorsza. Etiopia była krajem ryzyka, Tanganika miała epidemie już u siebie, podobnie Kenia. W przeciwieństwie do Etiopii rząd podjął działania przeciw epidemii. I to duże finansowo. Mimo że lekarze z Tanganiki nie są światowej klasy to specjaliści z WHO wzięli pod opiekę lokalną służbę zdrowia. Została ona zreformowana, zakupiono sprzęt i powołano paramilitarne oddziały do zapewnienia porządku. Nikt działań obserwatora nie kwestionował. Udało się odizolować mniejsze ogniska epidemii, a te większe poddać kwarantannie. Przemieszczanie się między miastami ponownie jest bezpieczne.
Mimo to problem jest na północy. Kenia także jest krajem walczącym z epidemią. Działania wojenne Tanganiki zniweczyły jednak próby jej opanowania przez lokalny rząd. Tereny okupowane są wylęgarnią choroby, a ta przeniosła się na żołnierzy Tanganiki. Sytuacja wkrótce może wymknąć się spod kontroli.