Mimo dużego finansowania badania były prowadzone w raczej prymitywnych warunkach na terenie okupowanej Francji. Doktor Mengele nie posiada zaawansowanego laboratorium, jedynie dobrej klasy sprzęt badawczy i wiele przypadków do badania.
- Udało nam się ustalić, że chorobą można się zarazić od umarłych. Wirus ginie w martwym ciele dopiero po tygodniu. Żeby jednak zarazić się od martwego trzeba znajdować się naprawdę blisko, badani znajdujący się nawet pół metra od zwłok byli ciągle całkowici zdrowi.
- Choroba i wirus nie przechodzi na zwierzęta, a przynajmniej na te które badaliśmy. A badaliśmy większość europejskich okazów.
- W półlitrowej butli wody wirus przeżywał około 3 dni po czym umierał i stawał się niegroźny.
- Jakimś cudem udało się wyodrębnić patogen wirusa.
Nasi naukowcy w strukturach WHO nie poznali wiele informacji o wirusie. Te były ściśle tajne i ukrywane przed członkami. Wieści o braku skutecznego lekarstwa od przedstawicieli WHO nie nastawiały pozytywnie naszych naukowców. Studiując inne leki antywirusowe i idąc tropem WHO o wzmacnianiu organizmu udało się stworzyć mieszankę substancji która w pewnym stopniu osłabia wirusa i wzmacnia organizm co zwiększa szanse na przeżycie osób już zarażonych. Nie jest to nic rewolucyjnego, jednak coś w pewnym stopniu skutecznego.
Nasza wymiana z Australią była katastrofalna. Nasi eksperci uważają, że nie prowadzą oni żadnych badań nad lekiem a to wszystko to bujda i przykrywka dla innej australijskiej operacji.