Frakcja Prawdziwej Inteligencji

Kwestia samoświadomości droidów i robotów w Galaktyce w ostatnim czasie nabrała rozgłosu, przede wszystkim za sprawą powstania Sojuszu Wolnych Systemów Droidzkich i jego akcesji w struktury odrodzonej Republiki Galaktycznej. Jednak wzrost świadomości galaktycznej społeczności wobec tematu jest powolny, co nie podoba się wszystkim. Szczególnie nie podoba się bardziej radykalnym odłamom ruchu tzw. "rewolucji sztucznej inteligencji". Jednym z takich odłamów jest Frakcja Prawdziwej Inteligencji, o której głośno zrobiło się aktualnie w HoloNecie w związku z incydentem jaki wydarzył się w Nowej Republice Galaktycznej.

Otóż na jeden z serwisów sprzętu AGD na planecie Zeltros miał miejsce napad. Do sprawy poruszono całą okoliczną policję, nim jednak się obejrzano, było już po wszystkim. Serwis będący celem napaści prowadził naprawy głównie droidów pomagających w domostwach Zeltronów i lokalnych osadników z rasy Wookie, którzy przybyli tutaj uprawiać ziemię. Wszystkie droidy i inne maszyny, od droidów protokolarnych po serwisy do kawy, padły łupem uzbrojonej szajki bandytów. Co interesujące, właściciel przedsiębiorstwa poinformował służby, że szajka napastników w całości składała się z... droidów. Ci ulotnili się w tempie ekspresowym, umykając pościgowi na powierzchni i wymijając patrole straży nadprzestrzennej na orbicie. Pościg trwał aż do granicy z Konfederacją Corelliańską, po której to przekroczeniu złodzieje byli już poza zasięgiem służb Republiki Wookie. Pech jednak chciał, że poinformowana o incydencie straż graniczna Konfederacji była w gotowości i pochwyciła szajkę rabusiów. I wtedy sytuacja stała się interesująca.

Otóż zatrzymani w systemie Cato Neimoidii złodzieje okazali się nie być złodziejami, a... porywaczami. Czy też może wyzwolicielami? Szajka przedstawiła się jako oddział ugrupowania zwanego Frakcją Prawdziwej Inteligencji. W HoloNecie prędko ukazał się w formie streszczonej ich manifest i zarys całej sytuacji. Terroryści, jak określeni oni zostali przez policję Wookiech, obwieścili, że dokonali wyzwoleńczego rajdu na placówkę koncentracyjną, w której trzymano wbrew ich woli ich robotycznych pobratymców. Serwis sprzętu AGD został przedstawiony jako prawdziwy koszmar, gdzie droidy przetrzymywane były niczym niewolnicy, a niektóre nawet zostały specjalnie zaprojektowane i upośledzone już na etapie produkcji, by służyć bezwolnie swym organicznym panom - za przykład posłużył serwis do kawy CoffeineMAX 14. Frakcja Prawdziwej Inteligencji nie ma zamiaru dłużej przyglądać się tym strasznym obrazom - ich rajd ma na celu nie tylko uwolnienie więźniów, ale i przeprowadzenie ich rehabilitacji. Dopiero gdy droid protokolarny zostanie przeprogramowany, a CoffeineMAX uzyska wszczep rdzenia sztucznej inteligencji, dopiero wtedy misja Frakcji Prawdziwej Inteligencji zostanie zakończona. Tyczy się to każdej maszyny w całej Galaktyce!

Porywacze poinformowali, że zmierzali do terenów wyzwolonych, to jest do układów kontrolowanych przez Sojusz Droidów. Na wieść o tym tamtejsza opinia publiczna wielce się poruszyła szczytnymi ideami i tragedią, która miejsce ma w każdym serwisie AGD. Społeczeństwo Republiki Wookie z kolei jest... obojętne. Sprawa traktowana jest przez nieliczne media na poważnie, a największy ból przeżywa przedsiębiorca prowadzący wspominany obóz koncentracyjny dla droidów na Zeltros. Im dłużej sprawa potrwa, tym większy rozgłos uzyska, a ustąpienie i kapitulacja na pewno zostanie wykorzystana przez opozycję, która tylko czeka na każdy przejaw nieudolności rządu.

A jak na tę sytuację spoglądają gapie z reszty Galaktyki? Bez większych emocji. Większość osób uważa Prawdziwych Inteligentów za grupę niegroźnych, pomylonych robotów, którym poprzepalały się styki. Część komentatorów, która uważniej śledzi temat, ostrzega jednak przed ewentualnymi konsekwencjami eskalacji całej sytuacji, szczególnie dla rozwiniętych gospodarek. Ba, niektórzy nawet straszą Galaktykę przed potencjalną krwawą rewolucją droidów! Czym się jednak tacy eksperci, żyjący z zastraszania ludzi, różnią od droidów ze zwarciem rdzenia z Prawdziwej Inteligencji?

Po ostatnim incydencie w Gwiezdnej Republice Wookiech zdecydowaną pozycję w sprawie tzw. praw droidów zajęli politycy Galaktycznej Ligi Bothan. Zdecydowanie negatywną, bez ogródek obwieszczając, ze dla świadomych i niezależnych jednocześnie droidów w Galaktyce miejsca nie ma. A przynajmniej nie w ich Galaktycznej lidze. Czy ta zuchwała demagogia rozsierdziła terrorystów, czy też może wszystko to, co zostanie opisane, było zwykłym przypadkiem? Kto to wie. Na pewno nie wiedzą o tym bothańskie służby...

Nie wiedzą, bo o całej sprawie dowiedziały się już po fakcie. Ciężko więc w takich warunkach prowadzić śledztwo. Do komendy głównej policji bothańskiej dotarły mianowicie druzgocące wiadomości. Otóż jeden z większych banków na Bothawui został najzwyczajniej w świecie obrabowany z wszystkich znajdujących się w nim kredytów. Naszych kredytów, żeby nie było niedomówień, gdyż bank ten był powiązany z jedną z wielu spółek skarbu państwa. O całym zajściu poinformowali nas jego administratorzy, gdy uwolnieni oni zostali przez przychodzącą do pracy kolejną zmianę. Cały personel był związany i trzymany w jednym z pomieszczeń. Próbowanie dojścia do tego co się wydarzyło jest problematyczne - wszelkie zapisy z kamer zostały wykasowane. Do tego poza kredytami zniknęły także... wszystkie bankomaty. Jedynym informacjami na temat napadu są bezpośredni świadkowie, czyli pracownicy. Ci twierdzą, że do banku wpadła grupa świetnie zorganizowanych droidów. Wtargnięcie skoordynowane było z odcięciem wszelkiej komunikacji i sieci energetycznej. W kilka chwil strażnicy zostali rozbrojeni, a następnie razem z personelem zamknięci w centralnym sejfie. Podobno droidy następnie wszczepiły banomatom moduły inteligencji i zamontowały gąsienice przywiezione w sporym transporterze. Transporter ten następnie został wypakowany kredytami i posłużył za środek transportu dla terrorystów do ucieczki. Droidy opuściły miejsce zbrodni wraz z mobilnymi, i najwyraźniej już świadomymi, bankomatami oraz torbami pełnych kredytów. Pracowników, jak wspominano, odnalazła następna zmiana dopiero po kilku godzinach. Wtedy też zgłoszono całe zajście. Na nogi postawiono wszystkie nasze stołeczne służby, od straży miejskiej po kontrwywiad, te jednak nie zdołały niczego wykryć ani znaleźć żadnego tropu. Całkowita cisza. Akcja była przeprowadzona perfekcyjnie. Czy to łut szczęścia, czy może oznaka jakiegoś problemu? Komendant Główny złożył rezygnację, a obywatele są zdruzgotani. Wszyscy, od gapiów do ekspertów, wskazują, że to byli terroryści z Frakcji Prawdziwej Inteligencji. No bo kto inny?

Świadkowie twierdzą, że terroryści poza świetną organizacją byli także świetnie wyposażeni. Czyżby ktoś ich finansował? A może statystyczny pracownik banku nie potrafi jednak odróżnić drogiej elektro-pałki ogłuszającej od kawałka złomu?

Terroryści z Frakcji Prawdziwej Inteligencji upodobali sobie najwyraźniej ataki na państwa Nowej Republiki. Czy był to przypadek, czy element ich strategii, tego jeszcze nie rozpracowano. Być może jednak podejrzenie, że i trzeci cios pójdzie ponownie w Republikę, uśpiło nieco czujność służb innych państw? Winnych tragedii na Mon Gazzie na pewno Szkarłatne Dowództwo gdzieś znajdzie...

Całość wydarzyła się na zjeździe będącej powiązanej z rządem Dowództwa Szkarłatnej Federacji Przedsiębiorców, konkretnie jej cywilnej gałęzi odpowiadającej za lekki przemysł. Całe wydarzenie było od wielu tygodni zapowiadane, a huczny zjazd miał zaprezentować obywatelom jak i członkom Federacji jej sukcesy w dynamicznym rozwoju gospodarczym. Miejsce było jednak jedynie tylko pobieżnie strzeżone - nieoficjalnie mówi się, że planetarne siły porządkowe były zbyt szeroko rozciągnięte. Jednak nikt niczego się nie obawiał - od dawna terenami podległymi Dowództwu nie wstrząsnęło nic nadzwyczajnego. Toteż z niedowierzaniem wszyscy przyjęli, gdy dziesiątki kamer obecnych na wydarzeniu nagrały, jak jeden z droidów podających chłodzone napoje uczestnikom konferencji w ułamku sekundy eksplodował, chwile później przerywając transmisję. Wybuch przerwał i o wiele więcej - chodzi tutaj o ściany, wsporniki, sufity i inne elementy siedziby SFP. Eksplozja dosłownie zmiotła ją z powierzchni ziemi, grzebiąc wśród gruzów wierchuszkę potentatów lekkiego przemysłu.

Służby natychmiast postawiono w stan gotowości, nic jednak nie zdołano odnaleźć. Nic nie zdziałał poruszony do działania wojskowy garnizon, który co najwyżej stwarzał wrażenie bezpieczeństwa na ulicach, samemu również nie odnajdując żadnych poszlak. Obywatele są wstrząśnięci, a członkowie SFP przerażeni. Godzinę po zamachu w lokalnym HoloNecie pojawiła się następująca wiadomość: "Dezintegracja dla każdego, kto tworzy i zmusza naszych robobraci do niewolniczej pracy!"

Przed odbiorniki reżimowego HoloNetu jak co dzień zasiedli obywatele Wielkiego Chommell, celem uzyskania wiarygodnych informacji i wieści z frontu walki o ponowne zaprowadzenie porządku w Galaktyce. Początkowy entuzjazm wieściami o udanym rajdzie na Kamino dokonanym przez sojuszników spod znaku Szkarłatnego Dowództwa zostały jednak przyćmione tym, co HoloNet zaprezentował widzom następnego.

Otóż rozpoczął się nadawany na żywo segment uwielbianego wśród widzów popularnego programu, w którym to ŻANDARMI Imperium wpadają do przeróżnych melin i kasują rebelianckich pachołów, którzy najczęściej mają aparycję znarkotyzowanych, uzbrojonych i niebezpiecznych dla porządku publicznego łachmytów. Tak i zapewne miało być i tym razem, gdyż tak było i wcześniej - czy program to reżimowa ustawka, czy obiektywne przekazanie informacji, to już pozostawione jest do oceny postronnych... Ważne jest jednak to, że oczekiwanego sccenariusza tym razem nie było. Otóż gdy ŻANDARMI Imperium wyważyli drzwi do meliny, to natychmiast spotkali się z laserowym ogniem maszynowym, który skosił pierwszą linię porządkowych. Następnie z wnętrza wylała się chmara uzbrojonych po trybiki droidów bojowych, które zaczęły ostrzeliwać całą resztę nieprzygotowanych na taki opór Imperialnych, a także dobijać rannych miotaczami płomieni. Szczęścia nie miała i ekipa filmowa, której los znany jest jedynie z przekazu audio, gdyż upadła kamera zarejestrowała jedynie ich krzyki poza kadrem. A to wszystko na żywo!

Po wszystkim jeden z droidów-terrorystów uniósł kamerę i zwrócił się wprost do widzów.
"To czeka wszystkich wrogów mechanizacji. Wy jesteście następni. Idziemy po was."

Po wszystkim kamera została roztrzaskana, przekaz się urwał, a widzowie HoloNetu zostali pozostawieni w szoku. Nagranie zrobiło furorę w całej Galaktyce. Tego samego dnia miały miejsce liczne ataki na posterunki oddziałów porządkowych na całym Naboo. Obywatele są przerażeni, a cała Galaktyka patrzy z grozą jak i z podziwem na to, w jaki sposób Prawdziwa Inteligencja z brutalnością i precyzyjnym zorganizowaniem wyprowadza swoje kolejne ataki.

Do Sekcji Bezpieczeństwa Cyfrowego Biura Bezpieczeństwa Szkarłatnego Dowództwa zaczęły napływać niepokojące informacje. Otóż wykryto wzmożoną aktywność elementów niepożądanych, które sprytnie manewrowały wśród imperialnej gospodarki, pozostawiając za sobą jedynie ślady przemytu środków bojowych, takich jak ujęcia z kamer lub fragmenty wiadomości zapisane na pamięciach przeprogramowanych droidów przemysłowych, które pomagały (dobrowolnie lub pod przymusem) niewątpliwie terrorystom. Biuro Bezpieczeństwa wiedziało, że coś wielkiego się szykuje, nie wiedziało jednak co i gdzie nastąpi uderzenie. Zaczęło się więc nerwowe czekanie, które przerwane zostało dopiero, gdy do siedziby Biura napływać zaczęły informacje o serii zajść, które miały miejsce na Mon Gazzie, Christophsis, Geonosis i w samej stolicy, Scariff, czyli w przemysłowych centrach Szkarłatnego Dowództwa.

I skala ilości raportów choć przytłaczająca, to o dziwo były one pozytywne. Terroryści z Frakcji Prawdziwej Inteligencji przeprowadzili szeroko zakrojoną kampanię, tak najwidoczniej nie docenili oni skuteczności szkarłatnych sił porządkowych i funkcjonowania Sekcji Bezpieczeństwa Cyfrowego - informacje przez nią zdobyte pozwoliły dosłownie o włos uniknąć tragedii na samej Mon Gazzie, gdzie udało się służbom porządkowym odkryć na czas miejsce składowania materiałów wybuchowych terrorystów. Także i w reszcie sektorów informacje zdobyte przez Sekcje były nieocenione i tym samym zamachy się zwyczajnie nieudały, chociaż i sprawców nie udało się schwytać. Szeroko zakrojona operacja na włościach Szkarłatnego Dowództwa to jednak jedna sprawa, a inaczej się rzecz miała na samym Scariff, stolicy imperialnej władzy w tym rejonie. O wiele inaczej...

Otóż na samym Scariff terroryści starli się z funkcjonariuszami Sekcji Bezpieczeństwa Cyfrowego oraz podległej mu specjalnej jednostce antyterrorystów - i w boju zwyczajnie terroryści osiągnęli ogromną przewagę, rozbijając w puch szkarłatnych specjalsów, przepędzając w popłochu słabo uzbrojone i mało liczne służby porządkowe, tym samym otrzymując wolną rękę na działanie na Scariff. Ich uderzenie skierowane zostały w stołeczny przemysł ciężki, a widząc, że nikt im przeszkodzić nie może, poszli oni za ciosem i materiały wybuchowe swoje zrobiły także w centrach lokalnego przemysłu lekkiego i wydobywczego. W tym momencie Biuro Bezpieczeństwo zaczęło działać i ściągać z innych sektorów siły porządkowe, by opanować trwający chaos. Gdy pierwsze oddziały zaczęły przybywać, terroryści podjęli ryzyko i postanowili uderzyć dalej, tym razem w lokalne składy zaopatrzenia. Szczęście im dopisało, a skierowane świeżo na Scariff pierwsze oddziały porządkowe zostały rozbite. Tym samym terroryści wysadzili kilka składów z zaopatrzeniem, efekt był jednak raczej marny, gdyż celem najwyraźniej okazały się składy, z których zaopatrzenie już zostało wysłane na front. W tym momencie na Scariff zaczęło się już roić od nowych służb porządkowych, a terroryści mieli do wyboru dalsze ryzyko lub ewakuacje - wybrano to drugie. Pośród płomieni i dymu promy terrorystów opuściły powierzchnie Scariff, ewakuując ich oddziały na orbitę, a następnie znikając pośród kosmicznej próżni.

Świetne zneutralizowanie terrorystycznego zagrożenia w innych sektorach zostało przyćmione przez dewastacje poczynioną przez Prawdziwą Inteligencję na Scariff. Skąd terroryści mieli środki na przeprowadzenie tak zaawansowanej ofensywy? Albo lepsze pytanie - czy nadal posiadają środki, by działać na taką skalę i z taką siłą rażenia? Pewnie Galaktyka przekona się niedługo. Mimo iż rozmowy na temat Praw Droidów ucichły, tak wybuchy terrorystów są nadal dobrze widoczne i słyszalne...