Domination Zimna Edycja
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Domination Zimna Edycja


 
IndeksIndeks  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 1935 - Inwazja na New Mexico

Go down 
AutorWiadomość
Herc
Gracz
Herc


Liczba postów : 1653
Join date : 09/02/2020

1935 - Inwazja na New Mexico Empty
PisanieTemat: 1935 - Inwazja na New Mexico   1935 - Inwazja na New Mexico Icon_minitimeSro Paź 05, 2022 5:27 pm

1935
1935 - Inwazja na New Mexico 7caae3baabe131570969b00fd5cc46b6
Prowincje wracają do domu...

Wojna w o serca w dżungli

Wojna rozpoczęła się od zmasowanego uderzenia na Oaxacę z dwóch prowincji z nią graniczących. Trytoni będące garnizonem prowincji niewiele mogli zrobić; po pierwsze, większość terenu prowincji nijak pasowała do obrony, a po drugie masa wrogiej artylerii i czołgi trzeciej generacji sprawiły, że garnizon w toku walk został starty z powierzchni ziemi w wyniku walk.  I Armia wdarła się do prowincji na całej szerokości granicy, a zatrzymały ją dopiero lasy na wschodzie prowincji, gdzie zaczynały się ogromne lasy oddzielające je od stolicy New Mexico – Chiapas i to tutaj postanowili zatrzymać wroga. Jeszcze znajduje się na Przesmyku Tehuantepec, najwęższym miejscu pomiędzy Oceanem Atlantyckim a Pacyfikiem (w Meksyku). Nawet mimo ogromnej przewagi w technologii, sprzęcie oraz artylerii nie udało się przebić tej linii tak od razu, ale trytoni mimo doskonałych warunków do walki (chyba lepszego terenu niż ogromne, wilgotne lasy nie ma poza dżunglą) zostawali powolutki mieleni przez artylerię, ale nie było mowy o upadku linii obrony. Wtem jednak uderzył I Korpus Pancerny na Veracruz, który jest największym zgrupowaniem wojsk zmechanizowanych i pancernych na świecie.

Veracruz broniło się niewiele; obrońcy też tam zostali zmiażdżeni. New Mexico przez całą wojnę nie miało ani odpowiedzi na nowoczesne bataliony artylerii (batalionów artylerii żołdacy Pasterza mieli aż dwucyfrową!) ani na czołgi trzeciej generacji i inne maszyny pancerne tejże samej generacji. Pieść pancerno-zmechanizowana miała taki impet, że wraz z towarzyszącą im brygadą piechoty morskiej zdołali nawet po kilku tygodniach walk zrobić wyłom w Przesmyku i znaleźć się w Chiapas. Tylko powrót przestarzałych, ale jednak wojsk z Karaibów powstrzymał zajęcie stolicy i większości sektorów z marszu. Pieść, po ubezpieczeniu tyłów skupiła się na zamknięciu obrońców Przesmyku i Oaxacy w kotle, manewr ten jednak niezbyt bardzo się udał; większym przeciwnikiem dla pancerniaków okazał się teren (wilgotne lasy, a potem dżungla) oraz logistyka (a raczej jej brak a nieposiadanie saperów też okazało się bolesne. Na ich szczęście przeciwnik nie posiadał żadnych zdolności przeciwpancernych, przez co zasadzek udanych w zasadzie było niewiele – trytoni na krewetkach niewiele mogli zrobić szarżując na stalowe behemoty, jak je nazywali. Jednak obrona na przedpolach załamała się, a wróg poniósł ciężkie straty i rozpoczęła się główna bitwa tej wojny.

To ponownie I Armia składająca się głównie z piechoty i kawalerii II generacji miała zaszczyt szturmować jako pierwsza i dzięki współpracy z pancerniakami, udało się udrożnić drogi, przez co zaopatrzenie mogło iść cały czas, a w zmasowanych walkach ulicznych artyleria, masa piechoty zarówna na nogach i w pojazdach nie miała sobie równych. Wroga piechota, kawaleria, a także jeden batalion artylerii został zmiażdżony, a z kompleksu miejskiego wygnano także trytonów, zadając im poważne straty. W kwartał z hakiem zajęto stolicę przeciwnika i pokonano jego główną armię. Okazało się jednak, że wraz z nadejściem pory deszczowej to dopiero początek, bo trzeba było wygonić trytonów z lasów okalających wzgórza i góry...

Dzięki systematycznej „pracy” i dużych strat w piechocie i kawalerii, artylerii pracującej na okrągło oraz opanowania głównych dróg i innych ośrodków, przez następne dwa kwartały roku udało się z większości oczyścić Chiapas z trytonów oraz partyzantów, którzy próbowali się organizować. Zajęło to jednak cholernie dużo czasu i wysiłku jak na tak mały skrawek terenu i zaangażowane siły;  jest to z pewnością lekcja dla Meksykan, że o logistykę i planowanie inne niż na polu bitwy też należy zadbać. W ostatnim kwartale roku nadeszły jednak dobre wieści; Teksańczycy skończyli z neoaztekami na Kubie, pora deszczowa dobiega końca, a ogromne lotnictwo Teksasu teraz pomaga w zniszczeniu wroga. Zaczęła się kolejna ofensywa, skierowana na Jukatan.

Przywódca I Korpusu po wcześniejszych walkach zorientował się, iż tak naprawdę równiny położone niedaleko brzegów do wymarzony teren dla czołgów i brygad zmechanizowanych; tak, to wilgotny teren, ale co z tego, jak wróg nie ma nic przeciwko nim? I takim atakiem zajęto większość Tabasco, w tym wszystkie sektory gospodarcze, jakie tam się znajdowały oraz pośpieszono na Meridę na Jukatanie. Tutaj jednak znowu zaczęła się mordęga, jak w Chiapas, Peten albo w Gwatemali – dżungla, lasy i gówniana logistyka. Przywódca postanowił nie ryzykować i po zrobieniu wyłomu zastopował ofensywę, licząc na świeże siły i poprawę sytuacji w roku następnym.

Co do sytuacji na tyłach, to Budaiguo zmobilizowała taką wielką rzeszę sił porządkowych, iż niewiele można było przeciwko nim zrobić. Szczególną uwagę przykuwa Pasterz, który osobiście chodził, nauczał, konwertował, a także niszczył posążki bogów – w tym zmiażdżył posągi węża w zajętej stolicy przy blasku kamer i fotografii, co przysporzyło mu nie lada sławy.
NEW MEXICO:
-1 brygada piechoty I
-1 brygada kawalerii I
-1 batalion artylerii II.
-11 brygad trytonów.


BUDAIGUO:
-1 brygada piechoty morskiej II.
-1 brygada kawalerii II.
-3 brygady piechoty II.
-1 batalion artylerii I.
- 1 brygada czołgów III wymaga naprawy za połowę ceny swej produkcji.
- 1 brygady piechoty zmechanizowanej III wymagają napraw za połowę ceny swej produkcji.
-1 brygada piechoty zmechanizowanej III wymaga napraw za 1/4 ceny swej produkcji.




Zmagania na Kubie
Gdy już posmakowałeś lotu, zawsze będziesz chodzić po ziemi z oczami utkwionymi w niebo, bo tam właśnie byłeś i tam zawsze będziesz pragnął powrócić.

Po raz pierwszy w historii ludzkości dokonano czegoś przełomowego; masowego desantu z powietrza (anioły i inne istoty nadprzyrodzone się nie liczą), tylko dzięki sile ludzkiej pomysłowości i rąk! Nie można się dziwić, że garnizon i sztab generalny New Mexico nie przewidział takiego obrotu spraw – co prawda wiedział, że z pewnością wróg będzie korzystał z maszyn latających, ale te korzystanie przeszło najśmielsze oczekiwania kogokolwiek.

Zaczęło się od masowych bombardowań pozycji garnizonu na zachodniej Kubie oraz ponownej aktywizacji dawnej siatki terrorystycznej, która w czasie walk wskazywała cele Teksańczykom z powietrza i sama próbowała mniej lub bardziej udolnie niszczyć logistykę wroga. Trytoni ponosili niebagatelne straty, ale okazało się, że to dopiero początek. Na prowincje wkrótce oprócz bomb spadły także 2 brygady spadochroniarzy i zaczęły się zacięte walki. Żołdakom Kraju Samotnej Gwiazdy udało się utworzyć bardzo znaczny przyczółek na zachodzie wyspy oraz poszerzać go dzięki ogromnemu wsparciu lotnictwa z powietrza. Wkrótce jednak z reszty wysp Karaibskich trytoni przybyli wesprzeć pobratymców, a Teksańczycy podwoili tylko swoją liczebność i siły wyrównały się. Zapowiadało się, że nastąpi powolna, krwawa walka o resztę wyspy i nie wiadomo nawet było, czy spadochroniarzom uda się ją zająć w tymże roku, nawet z tak ogromnym wsparciem lotnictwa. Mieli jednak ogromnego asa w rękawie, który był wręcz idealny na walkę z lubiącymi wilgotne lasy trytonami. Wielką Stopę.

Po zrzuceniu Małpiszona Kolubryny i podwojeniu wysiłków przez spadochroniarzy oraz lotnictwo, szala wyraźnie przechyliła się na stronę Teksasu; ostatecznie New Mexico nie miało żadnego sprzętu przeciw lotnictwu, flota też w zasadzie praktycznie nic nie mogła zrobić, a posiłki dzięki bardzo złej sytuacji w metropolii nie wchodziły w grę. Ostatecznie, aż do końca 3 kwartału tegoż roku Teksasowi udało się opanować wyspę w całości i przez resztę roku wspierać lotnictwem swego sojusznika w kluczowych walkach. Wielka Stopa urosła do wręcz ikony tej kampanii; to dzięki jej bowiem tysiące Teksańczyków nie umarło lub nie została ranna w walkach, albowiem iluzje przez nią tworzone doprowadziły do zguby całej brygady wroga i większości następnej. Niech żyje przyszłość!
TEKSAS
-1 brygada powietrzodesantowa II
1 brygada powietrzodesantowa II wymaga napraw za 1 mld $.


NEW MEXICO
-3 brygady trytonów.

1 brygada trytonów wymaga napraw za 1 mld $.


Walki na morzach

Po raz pierwszy w historii wojen na Dzikim Wschodzie ujrzeliśmy działania wojenne na morzach.
Tutaj jednak New Mexico miało całkowitą przewagę; na nic to nie pomogło jednak na Kubie, co z pewnością zasmuciło sztab generalny wyjadaczy serc. Nie oznaczało to, że nie zamierzają jednak spotęgować strat u wroga.

Floty cywilne niebędące własnością UFC zostały po prostu zatopione przez okręty podwodne New Mexico, a wąż morski, który patrolował Zatokę Meksykańską, pozbawił Teksańczyków i ich sojuszników nadziei, że będą kontrolować morza w tej wojnie. Nie, żeby coś to miało zmienić, bo ani Budaiguo, ani Teksas nie próbowali zrobić czegokolwiek na morzu.

Na morzach także zaczęło „działać".. UFC! Na północnym morzu dalekowschodnim i południowym silna eskadra UFC zaczęła po prostu pobierać cła od statków cywilnych Budaiguo idących na połowy. Efekt jest taki, że zgarneli prawie 50-75% tego, co wyłowili marynarze katolików i w dodatku nikogo nie skrzywdzili (no może poza kilkoma bójkami podczas przeszukiwań statku..), przez co nie można mówić o żadnych działaniach wojennych. Nie, żeby UFC chciało toczyć otwartą wojnę ze sojusznikiem swojego gospodarza, czy coś.
TEKSAS
-2 floty cywilne

BUDAIGUO
2 floty cywilne tracą 75% tego, co złowili (czyli generują o 75% przychodu mniej na rok 1936), a drugie dwie 50%. Zaokrąglasz do góry.

MAPA WALK:
Powrót do góry Go down
Herc
Gracz
Herc


Liczba postów : 1653
Join date : 09/02/2020

1935 - Inwazja na New Mexico Empty
PisanieTemat: Re: 1935 - Inwazja na New Mexico   1935 - Inwazja na New Mexico Icon_minitimeCzw Paź 20, 2022 10:26 pm

1936
1935 - Inwazja na New Mexico Unknown
Historia zatoczyła koło...


Rozgrywka ostateczna w Ameryce Centralnej

Zaakceptujcie to, wojownicy orła i jaguara,
Mimo iż jesteście wyciosani z jadeitu, będziecie skruszeni;
Mimo iż jesteście stworzeni ze złota, zostaniecie złamani;
Nawet mimo tego, że jesteście piórem kwezala, zwiędniecie.
Nie jesteśmy wiecznie na tej ziemi;
Tylko przez czas pewien nam wyznaczony.*

Nowy rok oznaczał dalsze działania wojenne, a te dalszy przelew krwi.

Sytuacja nie wyglądała dobrze dla New Mexico; nie zdołali nawet oni w pełni odbudować swych sił do stanu z roku poprzedniego, podczas gdy Budaiguo jest jeszcze silniejsze niż w roku poprzednim, mimo strat. Nie mówiąc już o tym, że wspierają ich nowoczesne i bardzo liczne bombowce Teksasu, oraz słynny już Małpiszon kolubryna. W dodatku do wojsk Pasterza Cristeros przysłali bardzo cenne brygady saperów III generacji. No ale przejdźmy już może do konfliktu..

Na przełamanie nie trzeba było długo czekać. Tak zwanym "korytarzem Gwatemalskim" (terenem najbardziej dogodnym do ataku terenowo) poszło potężne uderzenie wojsk sojuszniczych. Wraz z przewagą technologiczną, liczebną, w sile ognia i z powietrza i przy fatalnym rozstawieniu wojsk wroga to wystarczyło i front już po kilku dniach został przełamany. Trytoni zaczęli wycofywać się do dżungli, ale chyba sztab generalny New Mexico nie przewidział, że dzięki swej taktyce tak naprawdę oddają większość sektorów gospodarczych wrogowi, a nawet mimo przewagi na "swym" terenie i tak trudno rajdami było rozbijać pojazdy zmechanizowane albo czołgi, nie mówiąc o przedzieraniu się przez bombowce, artylerię albo budzącym grozie małpoludzie.

Walki o miasta i inne ważne ośrodki nie trwały długo i katolicy, będąc ostrożni i dbając o linie zaopatrzenia, maszerowali prosto na Kostarykę. New Mexico tak naprawdę nie mogło nic zrobić; prawda, mieli dżungle do obrony. Problem był jednak taki, że wojownicy krzyża też o tym wiedzieli i specjalnie starali się je omijać (o ile w ogóle było to możliwe), za cel obierając sobie gospodarkę wrogą i odcięcie go od cywilizacji. To im wyszło w stu procentach i przy niskich stratach własnych, de facto forsownym marszem udało się zniszczyć panowanie wroga nad jego własnymi terenami i prawie całkowicie pozbawić wroga przemysłu oraz innych sektorów niezbędnych do prowadzenia walki. Gorzej, że nie prowadzili walki z ludźmi, tylko z trytonami.

Te poniosły już jednak niemałe straty w próbie powstrzymania wrogich wojsk, jednak wciąż było ich na tyle, aby stawić porządny opór. Wtem jednak wyciągnęli kolejnego asa. A może nawet dwa!
Majowie przeszli na stronę zdobywców, wraz ze swoimi oddziałami samoobrony oraz całą organizacją polityczną i tym podobne. Bardzo to pomogło w wykurzaniu trytonów z dżungli, które były dla Majów domem — a także warto wspomnieć, iż dzięki taktyce zarówno obrońców jak i agresorów, te zgrupowania były podzielone na kilka różnych rejonów, które były oddalone od siebie i przez to łatwiejsze do rozbicia. Razem z poprzednimi atutami, tworzyło to dosłownie niszczycielską kombinację dla tego, co zostało z New Mexico. Nawet dżungle ostatecznie nie okazały się tak przyjazne, jak na to liczyli.

Wyglądało na to, iż w mniej niż rok  Latynosi odniosą totalny sukces nad wrogiem, zajmą prawie wszystkie sektory sercożerców bez uszczerbku i zmasakrują wroga. Jednak bogowie (czy to szatan, w zależności od kogo zapytamy) dali o sobie znać.

Nagle, całe brygady zmechanizowane po prostu przestały istnieć. Jak?! Nie wiadomo. Z raportów wynika, iż zostali oni wycięci w pień przez duchy wojowników Azteckich, którzy krzyczeli "Za Tenochtitlan! Za nasze dzieci!". Nawet nowoczesna technologia okazała się bezradna w walce ze sferą niematerialną, a straty okazały się dotkliwe. Na szczęście, nie miało to wpływu na walki, a „tylko” opóźniło nieuniknione. Wielu spekuluje, iż owe duchy zostały przywołane do zemsty złożeniem siebie jako ofiary przez samego króla Toteca..

Ostatecznie, do końca roku trytoni zostali rozbici w krwawych walkach. Meksyk świętuje zwycięstwo, mimo kilku niepowodzeń; flota New Mexico zdołała nieźle przetrzebić floty cywilne stacjonujące w stoczni, a ta sama została bardzo uszkodzona, bo nawet artyleria III generacji miała problemy w trafieniu w pływający pancernik. W dodatku nie wiadomo, co się stało z Jamajką i Hispaniolą — być może osiadły tam resztki nieludzkich wojsk Toteca i będą terroryzować oni region. Albo coś jeszcze gorszego.

NEW MEXICO:
Wszystko, oprócz 2 brygad trytonów, na Karaibach i floty.  Państwo jednak przestaje istnieć.

BUDAIGUO, a raczej LATYNOWSKIE PAŃSTWO ZWIĄZKOWE
-4 brygady zmechanizowane III.
-2 brygady piechoty II.
-1 brygady kawalerii II.
-6 flot cywilnych. Wszystkie floty cywilne wysłane na połowy opadły na dno, a przy wybrzeżach unicestwiono jeszcze dwie.  
1 brygada czołgów III wymaga napraw za połowę swej ceny.
Stocznia Nowego Pekinu jest nieczynna na dwie tury.


Mapa:
______________________
*Wiersz Króla Texcoco Nezahuaycoyotla, przetłumaczony przez Herca i lekko zmodyfikowany.
Powrót do góry Go down
 
1935 - Inwazja na New Mexico
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Domination Zimna Edycja :: Archiwum :: Edycja Kosmicznego Horroru :: Świat Gry :: Konflikty zbrojne-
Skocz do: