_____________________________________________________________________
SYSTEM Iskra-1991
_____________________________________________________________________
…
…
…
… restart zakończony pomyślnie. aktualna data: 01.01.2025.
Skan próbki powietrza: … 25% … 50% … 75% … 100% ...
ALARM!
Wynik: niezdatne do życia
ALARM!
Uruchomienie zautomatyzowanej procedury zamknięcia hermetycznych wrót…
_____________________________________________________________________Hermetycznych wrót już od dłuższej chwili nie było. Długie lata trudnych warunków i prymitywne ładunki wybuchowe zrobiły swoje. Stalker przycupnął przy zaawansowanej aparaturze, schylił się pod panel sterujący i jednym ruchem ręki wyrwał z wnętrza garść kabli. Niebieskawy monitor pociemniał.
-
Dlaczego to zrobiłeś?! Kto wie co mogliśmy znaleźć na tym dużym kalkulatorze! - odezwał się młodszy głos, od strony wejścia zza którego słychać było przeciągłe wycie mroźnego wiatru.
-
Pierwsza zasada młody – nigdy nie ufaj maszynom. Najpierw chcą zamknąć hermetyczne wrota, chwile potem okazuje się, że cały kompleks jest zaminowany…Starszy, masywnie zbudowany mężczyzna o zmęczonej, kwadratowej twarzy położył plecak pod ścianą, a następnie usiadł na zakurzonym przedwojennym fotelu. Spod kołnierza wystawała mu masywna narośl – rak. Tuż obok niej przechodziła imponujących rozmiarów blizna po starciu z pewnie nie mniej postawnym przeciwnikiem. Widać było, że człowiek ten jest weteranem tego świata. Miał 38 lat.
Młodszy nieśmiało wszedł głębiej do środka i usiadł pod ścianą naprzeciwko Stalkera. Z kieszeni wyciągnął latarkę dynamo i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, w którym się znajdowali. Reszta grupy powinna przybyć dopiero za około 2, może 3 godziny. Wszystko, co będzie zdatne do wykorzystania, załadują po delikatnej dekonstrukcji na pakę wysłużonego Urala i przewiozą do magazynu pobliskiego siedliszcza ocaleńców. Przynajmniej taki jest plan.
-
To co… skoro i tak tu mamy siedzieć, a wszędzie pusto i bezpiecznie, to może opowiesz co nieco tych swoich historii?
-
W takich chwilach żałuję, że istnieją miejsca puste i bezpieczne… no ale dobrze. W końcu bycie Stalkerem to nie tylko praktyka, ale i edukacja teoretyczna. To jaki będzie temat dzisiejszych lekcji?1. Jaką mamy dzisiaj datę?Tak jak powiedział komputer – 1 stycznia 2025 roku. Cholera, nawet nie wiedziałem, że to już tyle lat. Wszystko zaczęło się podobno z początkiem 1995 – 30 lat temu. Czyżbyśmy mieli dzisiaj małą rocznicę?
2. Kto rozpoczął konflikt? Jak przebiegał? Kto wygrał? Kto pierwszy użył broni jądrowej?Wyglądam Ci na historyka? A nawet jakbym nim był, to nie mam odpowiednich źródeł, czy czegoś. Nikt nie wie. Znaczy każdy, kogo spotkasz, pewnie opowie Ci jego złożoną i całkowicie wiarygodną rekonstrukcję całego konfliktu - od roku 1914 do teraz. Czyli jak mówiłem – nikt nie wie. Podobno linia frontu przechodziła, zależnie od sytuacji, przez Francję, Niemcy, a nawet Polskę. Wszystko było płynne i chaotyczne. Po dołączeniu do wojny Jugosławii, sytuacja na południu Europy zamieniła się w wielki bajzel. Potem walczył już każdy na świecie, po różnych stronach konfliktu.
A kto zaczął wojnę jądrową? Nie wiem. Jest jednak pewna prawidłowość, że im dalej na wschód podróżujesz, tym większa szansa, że usłyszysz o użyciu broni jądrowej przez NATO. A im dalej na zachód, że przez Blok Wschodni. Interesujące.
3. Co się dzieje teraz w pozostałej części Związku Radzieckiego? Albo w Stanach? Albo Chinach? Albo w Mozambiku? Albo na Śląsku?!Może Cię zadziwię, ale nie wiem. Wiem tyle, że w rosyjskiej części Związku jest jeszcze gorzej niż u nas – główny atak rakietowy poszedł właśnie tam. Wnioskując po tym zakładam, że w Stanach jest podobnie jak w Rosji. O reszcie świata nic nie wiadomo. Nie ma żadnych informacji, nie docierają do nas żadni przybysze… cisza. Ale nie wierzę, że wszyscy pomarli.
A na Śląsku jest pewnie tak samo jak wszędzie u nas. Chociaż kiedyś pewien kupiec z zachodniej Ukrainy opowiedział mi, że od ciśnienia termojądrowego węgiel zamienił się w diamenty. Ja mu wierzę.
3. Jak wygląda teraz sprawa z klimatem?Jak możesz zauważyć, jest zimno. Cholernie zimno. Rok teraz dzieli się praktycznie tylko na dwie części. Pierwsze półrocze jest lodowate, śnieg zasypuje drogi, a ludzie kłębią się przy ogniskach. Drugie półrocze jest o wiele cieplejsze, co nie znaczy, że można się opalać na plaży. Ogólnie nie polecam się opalać po wojnie… ale mniejsza z tym. Powszechna prawidłowość jest taka – im dalej na północ tym gorzej, im dalej na południe tym lepiej. Nad Śródziemnomorskim na przykład żyje się całkiem znośnie, przynajmniej jak na standardy tego świata. Na Bliskim Wschodzie i Afryce podobno wiele się nie zmieniło – dalej ciepło, dalej pustynnie. W takiej Szwecji czy Finlandii praktycznie żyć się w ogóle nie da. Raz pływałem z jednym świrniętym rybakiem wokół wybrzeży Norwegii i mówię Ci - wszystko dalej na północ jest skute wiecznym lodowcem! Wariat mówił mi, że żywioł nie stoi w miejscu, a cały czas podąża na południe i niedługo cała Europa będzie skuta lodem. Szurnięty typek.
Plus jest taki, że bez udziału człowieka natura po części odżyła. O wiele lepiej dostosowuje się do nowej rzeczywistości niż cywilizacja. Lasy rozrosły się na nowe terytoria, a na tych, gdzie już były, zgęstniały niczym mur. Samotni podróżnicy najczęściej kończą jako szama dla wilków, lisów, bobrów czy innych niedźwiedzi. Niektórzy co przeżyli takie ataki twierdzą, że widzieli jakieś zmutowane bestie – na przykład niedźwiedź o czterech paszczach. Albo czterech kończynach? Nie ważne. To wariaci – widać to najlepiej po tym, że podróżowali sami.
4. Jak teraz żyją ludzie?Mizernie. Biednie. Ledwo. Długo można by wymieniać. Większość ludzi w Europie dzieli się na trzy kategorie. Pierwsza z nich to zbierające złom obdartusy lub napadające na wszystko co się ruszy zbiry. Druga kategoria to wolni ludzie, którzy mają trochę oleju w głowie i połączyli siły, tworząc prymitywne wspólnoty. Najczęściej żyją oni w ruinach istniejących kiedyś miast i wsi, lub w prymitywnych domostwach z drewna, wzniesionych już po całej wojnie. Utrzymują różnego rodzaju stosunki z pierwszą kategorią ludzi. Trzecia kategoria to coś, co spotyka się rzadko, ale ostatnio słyszę o tym coraz częściej – prawdziwe państwa. Tak jak to było kiedyś. Podobno skupiają wokół swoich rządów masę ludzi i próbują odtworzyć cywilizacje. Ta, życzę powodzenia. Ja, jeśli tylko mogę, to trzymam się z daleka od takich wariatów. Poza tym zazwyczaj nie lubią naszej obecności w pobliżu. Oni mają swoje służby do brudnej roboty…
Ogólnie żyje się prosto. Ludzie uprawiają nadającą się jeszcze do rolnictwa ziemię i próbują z niej wyżyć. Niektórzy trudnią się prymitywnym łowiectwem. Niektórzy Stalkerzy lubią straszyć historiami o kanibalach, ale to bujdy. Po co jeść ludzi, jak można hodować świnie? Poza tym oddają się prostym rozrywkom, pewnie takim jak kiedyś ludzie w jakimś Średniowieczu, czy co tam kiedyś było. Podróżują mało i tylko wtedy, kiedy jest jakaś duża potrzeba do kontaktu z innymi ludźmi. Podobno w tych odtwarzających się cywilizacjach żyje się o wiele lepiej i podobnie jak do świata przedwojennego, oczywiście na tyle na ile pozwala im ich technologia.
Niemal wszyscy, którzy żyją, są na coś chorzy. Jakieś osteoporozy, wrzody, anemie, białaczki, choroby układu odpornościowego. Nie wspominając o wszelkim syfie jaki się pojawił dopiero teraz po wojnie. No i rak. W kontaktach z ludźmi lepiej zamiast pytać czy mają raka, to pytać od razu jakiego. Ale głowa do góry młody - zawsze mogłeś umrzeć przy porodzie! Może nie znam dokładnych statystyk, ale po tym co widziałem, to cieszę się, że mojej matce przyszło rodzić przed wojną.
5. Jak wygląda sytuacja z postępem technologicznym?Kiedyś jak byłem mały to oglądałem film o Napoleonie. Tak wyglądał sprzęt co go robili samozwańczy rusznikarze z dziesięć lat temu. Oglądałem też kiedyś film o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej – tak teraz wygląda sprzęt, który potrafią zmajstrować dzisiaj. Dosyć imponujący przeskok, aczkolwiek nie jest to sprzęt takiej klasy, jakiej można gdzieniegdzie podziwiać w postaci wraków i mniejszego złomu. Wokół bardziej zorganizowanych grup często pojawia się jakaś zgraja naukowców. Mają jedzenie, bezpieczeństwo i środki do badań. Kiedyś miałem przyjemność wizytować jedno z takich centr naukowych. Jakiś ambitny inżynier pokazał mi jakąś metalową trumnę na gąsienicach, a po kilku dniach gościny zaprosił mnie ponownie do swojego garażu. Poinformował mnie triumfalnie, że udało mu się zmodernizować tegoż nieokreślonego szrota do poziomu odpowiadającego czołgu T-55. Dziesięcioletni przeskok jakościowy. Dla mnie wyglądał tak samo – para gąsienic i lufa. No ale ze mnie żaden Generalissimus.
Poza wojskiem jest cała masa sprzętu cywilnego użytku. To co możemy produkować na własną rękę to nadal jakaś połowa XX wieku, korzystając jednak z wiedzy przeszłości jesteśmy w stanie szybko odzyskiwać utracone wynalazki. Nie mówiąc o tym, że sporo takich utraconych dobrodziejstw wala się nadal po ruinach. Ten sam naukowiec od T-55 miał w swoim biurze działającą mikrofalówkę – nie powiem, ale to zrobiło na mnie o wiele większe wrażenie.
6. Co się tak dokładnie działo po wybuchu wojny do teraz?Ale gdzie? W Manchesterze? Rzymie? W Bobrowie? Czy może w tym bunkrze? No w tym bunkrze to akurat mogę Ci powiedzieć z pewnością, że nie za dużo. Nikt chyba nigdy nie dowie się idealnie tego, co działo się, nawet choćby w ogólnym stopniu. Każde miejsce to osobna historia. A na dodatek każdy człowiek pewnie ma jeszcze do opowiedzenia inną wersje tej historii. A co najgorsze - całkiem możliwe, że żaden z nich nie będzie kłamał. Raz byłem w pewnej wiosce, w której wybuchł spór o to, gdzie tak właściwie się znajdujemy - mieszkańcy zaczęli się sprzeczać, czy jesteśmy w Polsce, na Ukrainie, a może w Związku Radzieckim, Europie, niektórzy nawet postulowali, że jesteśmy na terenie ziem Drugiego Izraela czy na Krańcu Światu! Ja wiedziałem już swoje - jestem w Wariatkowie. Ewakuowałem się najszybciej jak mogłem i widocznie miałem dobre przeczucie. O tym, co się potem działo w wiosce, lepiej nie wspominać...
Moje zdanie jest takie, że nie ważne jest to co było. Znaczy się... jest ważne, ale dla tych, których to dotyczy. Rozumiesz o co mi chodzi? Raczej nikt nie powinien się bulwersować o to, że ktoś ma taką, a nie inną wersje historii. Oczywiście ludzie będą się bulwersować. Tacy są ludzie. Ale prawda jest taka, że to teraz i tak bez znaczenia. Liczy się to co jest tu i teraz. Te mity założycielskie, wielkie historie o przeszłości, wszystko to tylko jakaś dziwna forma terapii psychologicznej - mniej lub bardziej oparte na rzeczywistych wydarzeniach. A jak wiadomo od psychologów należy się trzymać z daleka jak od myślących za Ciebie maszyn.