Granica argentyńsko-brazylijska

Argentyńsko-brazylijskie problemy graniczne

Dotychczas, młodzi mieszkańcy południowych części Ameryki Południowej w wojnę znali tylko z przekazów telewizyjnych dotyczących wojny Brazylii z Kolumbią, oraz z opowieści swoich rodziców dotyczących autorytarnych ekscesów Jorge Rafael Videli czy Pinocheta. Nie mniej, na wieść o pokoju na północy, wszyscy, nie zależnie od państwa poczuli ulgę, z nadzieją, że idą lepsze, spokojniejsze czasy prosperity. Jakież więc było zdziwienie mieszkańców argentyńskiego miasteczka Bernardo de Irigoyen, gdy o godzinie 5:30 rano, zamiast wybudzającego ze snu dzwonka w telefonie, wybudził ich huk wybuchających pocisków artyleryjskich… a przynajmniej twierdzi tak premier Argentyny, twierdząc, że to prowokacja ze strony wojska Brazylijskiego. Natychmiast to wystąpieniu ministra, postawiono w stan gotowości 4 dywizje piechoty, zapowiadając aktywną obronę państwa w razie potrzeby. Strona brazylijska jednak jest zaskoczona oskarżeniami, twierdząc, że nic takiego nie miało miejsca, i że to Argentyna ostrzelała przygraniczne Dionísio Cerqueira należące do Brazylii.

Nie wiadomo nic o stratach w ludziach czy też zniszczeniach materialnych. Ze strony Argentyny słychać jakieś przytłumione krzyki o urwaniu przez szrapnel łapy psa lokalnego ogrodnika, jednak fala sprzecznych informacji zalała i te pogłoski. Incydent jest jednak szeroko komentowany w mediach w całej Ameryce Południowej. Większość politologów i specjalistów od stosunków międzynarodowych twierdzi prawie zgodnie, że jednorazowy wybryk nie doprowadzi do wybuchu konfliktu, a jest jedynie próbą „wyczucia” strony przeciwnej, drobnym testem sił i szybkości reakcji, nie stanowiąc poważnego problemu. Ach, gdyby to zrównoważeni publicyści i spokojni akademiccy emeryci, występujący w mediach, mieli siłę sprawczą, o ile bezpieczniejszy i pełen dobroci byłby świat…