Problemy w Niemczech

Miejsce jednej z tragedii.

Krwawa Sobota

W Niemczech miał miejsce tragiczny incydent. Jeden z pociągów wiozący materiały wybuchowe - prawdopodobnie amunicje - z jednej z licznych fabryk zbrojeniowych w zachodnich Niemczech wykoleił się na dworcu kolejowym w Saarsbrucken. Nastąpiła potężna eksplozja, a w jej wyniku zginęły 83 osoby. Informacja o tym szybko obiegła całą okolicę, całe Niemcy, a także dostała się za granicę, głównie do krajów Beneluksu oraz Francji. Obywatele są zdruzgotani skalą tego wydarzenia, a oskarżenia padły w stronę rządu. Ten najpierw zniwelował jakiekolwiek restrykcje związane z zanieczyszczeniami ( w ich wyniku co ciekawe chmury dymów docierają czasem nawet do Francji i Beneluksu! ), teraz więc lokalni partyjniacy pewnie zaoszczędzili na kolei. I byłby to tylko smutny incydent który zostałby w końcu pewnie zapomniany, jednak tym razem tak się nie stało.

Krwawy Piątek

Tydzień potem, w piątek, miejsce miały kolejne tragiczne zdarzenia. Pod komisariatami policji i lokalnymi siedzibami partyjnymi w Saarsbrucken, Kolonii, Bonn, Moguncji oraz Frankfurcie nad Menem miejsce miały eksplozje. Ktoś podłożył tam bomby. W zamachach zginęło tylko 12 osób, jednak sam fakt tak licznych ataków wprawił Niemców w osłupienie, a lokalnych partyjniaków w szczery strach.

Podobno w Niemczech na przeróżnych częstotliwościach nadaje jakiś samozwańczy lider terrorystów, a przynajmniej jakiejś opozycji. Ogłosił on rzekomo, że zamachy to zemsta za Krwawą Sobotę gdzie hitlerosentymentalny, antysemicki, współpracujący z faszystami i fanatykami religijnymi rząd centralny z Berlina kosztem 83 ludzi pracy zaoszczędził kilka cennych marek.

Strajk Generalny w Zagłębiu Ruhry!

Zaczęło się ponownie od problemów z niemiecką higieną pracy. Rząd dumnie ogłosił pracę nad ambitnym projektem infrastrukturalnego łączenia Europy Środkowej - Niemiec, Polski oraz Węgier. Pracę ruszyły pełna parą, a z pracą pojawiły się kolejne wypadki przy niej. A to wybuchł zbiornik z gazem i urwał komuś kończyny, a to kogoś lekko mówiąc potrącił pociąg. Informacje o tych wypadkach szybko rozchodziły się po Niemczech, a szczególnie w rejonie przemysłowego Zagłębia Ruhry gdzie nastroje antyrządowe narastały już od poprzedniego kwartału. Od słów oburzenia niezadowoleni przeszli na kolejny poziom.

Zaczęło się od strajku w hucie "Drang nach Westen" w Kolonii gdzie robotnicy ogłosili, że zaprzestają pracy dopóki sytuacja w kraju się nie polepszy. A potem poszło już szybko. O strajku szybko zrobiło się głośno w całym Zagłębiu, a potem także i w całych Niemczech. Wkrótce w całym Zagłębiu robotnicy wyszli na ulicę i zaczął się masowy protest.

Przeciwko protestantom szybko skierowano masę sił porządkowych które miały kontrolować by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. W sercu strajku, fabryce "Drang nach Westen", miejsce miała brutalna pacyfikacja robotników, jakiej nigdzie indziej żadne służby nie próbowały dokonać. Służby wpadły do środka i brutalnie zakończyły strajk tej konkretnej fabryki. Pech chciał, że jeden z pracowników podczas tej pacyfikacji doznał poważnych urazów i zginął. Wiadomość ta wstrząsnęła całym Zagłębiem, a także całymi Niemcami. W odpowiedzi na to bojówki protestujących starły się z policjantami i w Zagłębiu rozgorzała prawdziwa bitwa. W ruch poszły bejsbole, koktajle mołotowa, łomy. Służby porządkowe są jednak liczne i nie doszło do większych strat - spalony został tylko jeden komisariat w Kolonii. Sytuacja w reszcie kraju jest napięta, protesty i strajki nie opuściły jednak Zagłębia.

Protestujący domagają się defaszyzacji, demokratyzacji, prawdziwego socjalizmu i zaprzestania współpracy z neofaszystowskimi Czarnymi Husarzami i innymi Orbanami. Służby porządkowe czekają na rozkazy w sprawie masowych protestów.

Publiczna opinia światowa spogląda na Niemcy i kibicuje protestującym. Raczej sytuacji nie da się już rozwiązać tak by wszyscy byli w Rzeszy zadowoleni.