|
| Wojna domowa na Filipinach | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Komisarz Admin
Liczba postów : 2846 Join date : 31/01/2020
| Temat: Wojna domowa na Filipinach Sro Paź 28, 2020 5:16 pm | |
| Dżungla płonieKiedy świat żyje wydarzeniami w Amerykach i w Europie, mało kto pamięta o niegdyś dumnym państwie filipińskim, państwie, które kiedyś zamieszkiwane było bez mała 105 milionów ludzi. Teraz niestety ta liczba się dramatycznie zmniejsza, w wyniku toczącej się od miesięcy wojny domowej. Rodrigo Duterte, który wraz z początkiem wojny nadał sobie tytuł Najwyższego Generalissimusa, marzył o zjednoczeniu kraju pod swoim rządami, by móc znowu stać się dyktatorem, z którym będą się liczyły kraje regionu. Największą przeszkodzą na tej drodze stanowili socjaliści z Filipińskiej Armii Wyzwoleńczej, dzielnie walczący z zastępami lojalistów. Rząd centralny posiadał jednak w swojej gestii dwa wielkie atuty – po pierwsze lojalna Generalissimusowi pozostała większość filipińskiej armii. Po drugie zaś kontrolował centralny Luzon, przecinając siły Filipińskiej Armii Wyzwoleńczej na dwa. Chcący poczuć się mistrzem strategii niczym Napoleon Bonaparte, Rodrigo sam objął dowództwo nad wojskami i postanowił zniszczyć siły FAW, jedne po drugim. Najpierw postanowił skupić się na północnym zgrupowaniu, zostawiając niewielkie siły, blokujące komunistów pod Unisan – wąskim przesmyku dzielącym Luzon. Niestety dla dyktatora, północna kampania szybko przerodziła się w rzeź. Ciężkie zastępy i sprzęt lojalistów grzązł w błotach dżungli, a partyzanci wybijali rozproszone oddziały, tylko by zaraz skryć się pośród drzew. Niemoc Rodriga przerodziła się w większe rządy terroru, który skutkował masakrą wielu wiosek oskarżonych o sprzyjanie FAW – co tylko tym bardziej podkopało morale żołnierzy, zwłaszcza tych, którzy stąd pochodzili. Nic zatem dziwnego, że wkrótce większość armii północnej została rozbita, a te jednostki które nie zdołały się wycofać na południe, poddały się komunistom, lub wręcz przeszyły na ich stronę. Tymczasem na południu, generał Micheal Matias Reotutar Isip dowodzący FAW z południa, wygrał bitwę z osłabionymi lojalistami pod Unisan i rozpoczął szybki marsz na północ, łącząc się z resztą wojsk i rozpoczynając oblężenie Manili, do której uciekł Rodrigo. Sytuacja jego jest ciężka – opuszczony przez większość, pozostały mu tylko ziemie wokół stolicy, trzymane jeszcze przez garstkę Gwardii Republikańskiej. Podobno Generalissimus w rozpaczy jest coraz rzadziej trzeźwy, a coraz częściej dowodzi pod wpływem używek. Kiedy na północy, trwały w najlepsze główne walki, Wielki Admirał (jak się mianował) Enrique de Salazar zebrał załogi pirackie z Palawan i rozpoczął błyskawiczne kampanie w celu powiększenia swoich ziem. Przejął od lojalistów Mindoro, lecz zamiast iść Rodrigo na pomoc, ruszył na południe, korzystając ze słabości demokratów zajął większość ich wysp. Tymczasem Rząd Tymczasowy utrzymał w posiadaniu tylko Mindanao, nie decydując się na żadne działania ofensywne. Zamiast tego politycy demokratyczni toczyli przez wiele tygodni liczne walki frakcyjne o to kto zostanie nowym premierem. W tajemniczym zamachu zginął min. Jim Saliman z Partii Liberalnej… lecz jego główny rywal Salvino Corpuz z Zjednoczenia Narodowego zakrztusił się bananem trzy dni później. Po wielu dniach, udało się jednak dojść do porozumienia, kiedy rząd powołał Tristona de Solivo – lokalnego magnata i posiadacza wielkich farm na premiera, oraz jego młodszego brata Montesa na naczelnego dowódcę. Czy de Solivovie poprowadzą demokratów po pełnię władzy? A może znowu nikt z światowych przywódców nie przejmie się losem Filipin? Napisał: Tymus | |
| | | Komisarz Admin
Liczba postów : 2846 Join date : 31/01/2020
| Temat: Re: Wojna domowa na Filipinach Czw Lis 05, 2020 4:28 pm | |
| Upadek Duterte i Nawrócenie AdmirałaPłomienie, płomienie otaczały Manilę, jak okiem sięgnąć. Właśnie trwał kolejny tydzień oblężenia jakie Filipińska Armia Wyzwoleńcza prowadziła w celu odbicia stolicy z rąk dyktatora. Lojalistyczni generałowie, dwoją się i troją, by maksymalnie opóźnić postępy czerwony, ci jednak prą do przodu. W Pałacu Prezydenckim przygotowana jest ostatnia linia oporu, a lekka awionetka zaparkowana w parkach pałacowych czeka przygotowana przez osobistego adiutanta Rodrigo, by w razie czego umożliwić ucieczkę Generalismusowi ku jednemu z krajów trzeciego świata. Ten jednak nie zamierza nigdzie się ruszać. Będąc coraz częściej na rauszu, wydaje rozkazy dla nieistniejących armii i pisze telegramy do Admirała de Salzara, by przyszedł na odsiecz z pomocą. Natomiast współpracowników zapewnia, że lada chwila, lada dzień, nadejdzie obiecane przez dyplomatów Jeffa Bezosa wsparcie, dzięki któremu odrzuci on siły czerwonej zarazy. Wszyscy ze sztabu już wiedzą jaka jest sytuacja w USA i są pewni, że nic nie przybędzie, jednak Duterte nie przyjmuje tego do wiadomości. Wszelkie informacje o walkach w Ameryce określa czerwoną propagandą i uważa, że jeśli Bill obiecał przybycie, to ten przybędzie z nową wspaniałą bronią, która uratuje jego władzę. Właśnie powtarzając kolejny raz te zapewnienia do siebie, poszedł do swego gabinetu, gdzie zamknął za sobą drzwi. Adiutant Paulo wiedział, jak wódz nie lubi jak mu się przeszkadza, dlatego postanowił nie pukać do niego kiedy przychodziły nowe depesze. Dopiero po paru godzinach, kiedy kolejna kanonada zwiastowała nowy atak wojsk FAW, zdecydował się wejść do pokoju. Tam ku swej zgrozie zobaczył swego zwierzchnika… a właściwie jego trupa z wbitymi w tyłek trzema strzykawkami z nieznaną substancją, a także sprzętem do asfiksjfilii będącym w użyciu. Tak to odeszła zmora Filipin.. z opuszczonymi spodniami i pokłutym tyłkiem. Kiedy wieść o śmierci wodza dotarła do reszty jego nielicznych wojsk, te złożyły broń. Republika Filipin upadła, a socjaliści triumfowali – opanowali główne serce kraju już wcześniej, a teraz do ich posiadłości doszła jeszcze dawna stolica, do której szybko przeniósł się Komitet Centralny. Ten wielki sukces został okupiony małą stratą – podczas skupienia się na Duterte wszyscy zapomnieli o zanarchizowanych demokratach, kierując główne siły FAW na północ. Ci jednak prowadzeni przez Tristona de Solivo na prowizorycznej flocie złożonej z łodzi rybackich dokonali desantu na wyspę Leyte, gdzie rozbroili nieliczne milicje. Czyżby był to początek nowej ofensywy demokratów? A może teraz kiedy sprowokowali FAW, czeka ich los taki jak Rodriga? Tymczasem z siedziby admirała de Salzara przez długie dni nie dochodziły żadne wieści, a jego flota ograniczyła się do plądrowania okolicznej żeglugi cywilnej, na czym znali się zresztą bukanierzy najlepiej. Dopiero komunikat jaki przyszedł z wysp rozjaśnił trochę sytuację. Enrique przyjął poselstwo wysłane przez Świątynię Marsjańską i po krótkiej ewangelizacji (czy może negocjacjach), ogłosił swoim ludziom że został oświecony i przyjąwszy słowo został Marsjanitą. Decyzja ta spotkała się z aprobatą większości, gdyż znaczna część jego ludzi poszła w ślady admirała niebawem. Tak to Świątynia coraz bardziej angażuje się na Filipinach. Widać to zresztą po demokratach, gdzie kilku byłych polityków Partii Liberalnej utworzyło w tym kwartale Partię Przyjaciół Świątyni. Małe i nieliczne stronnictwo, może być jednak pomostem między demokratami, piratami, a sekciarzami. Na to tylko zareagował KC FAW, który potępił Świątynię i określił marsjanizm jako zaściankową i reakcjonistyczną sektę opętaną przez zabobony. Napisał: Tymus ___ Rodrigo Duterte ginie, lojaliści przegrywają. Admirał de Salazar wstępuje w szeregi Marsjanitów Świątynnych. | |
| | | Komisarz Admin
Liczba postów : 2846 Join date : 31/01/2020
| Temat: Re: Wojna domowa na Filipinach Pią Lis 13, 2020 8:55 pm | |
| Ostatni Bastion Filipińskiej Burżuazyjnej DemokracjiWładcy tego świata przychodzą i odchodzą (patrząc np. po Sibim, Korwinie czy Hujlifie), imperia przychodzą i odchodzą (jak państwo Billa Gatesa), nawet organizacje, które rozgrywały cały świat, nikną już w annałach archiwalnych wydań Timesa… woda w rzece płynie, a na Filipinach dalej umierają tysiące. Mimo, że po śmierci Rodrigo Duterte wielu wieszczyło, że koniec wojny na Filipinach jest już bliski, a naród ponownie się zjednoczy, to mylili się, wszyscy co do jednego. Mówiło się, że Komitet Centralny Filipińskiej Republiki Rad (nowego kraju, który został proklamowany po śmierci generallismimusa, w miejsce zgniłej Republiki Filipin), po zajęciu stolicy planował wystosować do południowych demokratów zaproszenie do rozmów by zakończyć wojnę. Wtedy jednak do Manili dotarły wieści o demokratycznej ofensywie na Leyte. Ten nóż wbity w plecy komunistów niestety pokrzyżował te wszystkie plany i KC zamiast zaapelować o pokój, ogłosiło na swoim plenum rząd południowy mianem „reakcjonistycznego tworu pokracznych neofaszystów” i proklamował wyprawę na odbicie Leyte. Generał Chatez, który objął dowództwo nad siłami Filipińskiej Armii Wyzwoleńczej poprowadził zatem swoich żołdaków uzbrojonych w zdobytą na lojalistach ciężką broń do kolejnego boju o zjednoczenie kraju. Walki o Leyte były krwawe i długotrwałe – demokraci rzucili wszystkie swoje siły jakie mieli, podobno licząc także na pomoc marsjanistów Salzara – upatrując w Leyte swego Verdun. I siły generała Chateza musiały krwawo płacić za każdą piędź ziemi wydartą z południowych rąk. Pewnego dnia jednak opór demokratów nagle zelżał, a patrole FAW zaczęły donosić o opuszczonych pozycjach republikańskich. Okazało się, że de Salazar zamiast pomóc demokratom wśród których zaczęli pojawiać się jego sympatycy, wolał raczej przypuścić atak na słabo bronione Mindanao. Rząd z Davao wezwał wtedy siły z Leyte do szybkiego powrotu i ratowania kraju. Republikańscy generałowie zdołali uratować Davao od wzięcia z marszu przez bukanierów, lecz odsłonili swe tyły dla Chateza, który śmiałym atakiem zajął wschodnie Mindanao. Obecnie między komunistami, a piratami toczy się wyścig o zajęcie Davao i zgniecenie demokratów, którzy znaleźli się w potrzasku jak jeszcze nie tka dawno Duterte. Tymczasem wojna filipińska dała o sobie znaki też sąsiadom tego archipelagu. Już wcześniej okoliczne wody były nawiedzane przez chmary pirackie, które plądrowały okręty handlowe. Jednak admirał de Salazar silną ręką ukrócił takie nieskoordynowane ataki. Spokój niestety nie trwał za długo, gdyż konwersja admirała na nową wiarę nie każdemu się spodobała – wiele załóg zabrało swoje okręty i zaczęło grasować znów na okrętach żaglowych, a skutki tej rozległej plagi odczuwają lokalne potęgi jak Chiny, Japonia i Indonezja. Napisał: Tymus ___ Brak silnej administracji na Filipinach sprzyja piractwu na lokalnych wodach co szkodzi ościennym państwom takim jak Chiny, Japonia i Indonezja.Chiny, Japonia, Indonezja: -6 mldSektory usług są zaniepokojone. | |
| | | el roberto Gracz
Liczba postów : 944 Join date : 03/02/2020
| Temat: Re: Wojna domowa na Filipinach Sob Lis 14, 2020 11:09 am | |
| Rzesza Azjatycka wycofuje swoje uznanie dla nieudolnego demokratycznego rządu Filipin, który nie jest w stanie skutecznie bronić swoich wód terytorialnych. Chongqing ostrzega piratów przed dalszymi próbami atakowania chińskich statków transportowych pod groźbą użycia pełnej siły naszego arsenału. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wojna domowa na Filipinach | |
| |
| | | | Wojna domowa na Filipinach | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |