Wydarzenia

Cytat :

Rodacy, przyjaciele z zagranicy i wszyscy sprzyjający sprawie Koalicji. Połączone siły Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Afryki Południowej oraz Japonii powiedziały wyraźne: "DOŚĆ!" szalonym rządom Abubakara Shekau i jego organizacji, Boko Haram. Nasza misja, polegająca na pomszczeniu bestialsko zamordowanych obywateli naszego kraju powiodła się w stu procentach. Boko Haram za spowodowane śmierci zapłaciło ze znaczną nawiązką i wyszło z tej walki z podbitym okiem. Z drugiej strony na jaw wyszło, że organizacja ta jest jedynie marionetką jakiegoś większego gracza, który się jeszcze nie ujawnił. Czy są to pozostałości Deep State? Niewykluczone, ale równie dobrze może to być zupełnie inna organizacja. Nie jest to już jednak nasza walka, bo my swoich zmarłych pomściliśmy. Ameryka i jej sojusznicy z koalicji wypełnili swoje zadanie. Nie możemy być policjantami świata. Jeśli Europa, Afryka Północna i Bliski Wschód chcą mieć zapewnione bezpieczeństwo przed nadciągającymi falami uchodźców i terrorystów, to powinny same o to zadbać. My otworzyliśmy ku temu furtkę, ale nie będziemy stróżem dla innych.

Korzystając z okazji chcę podziękować innym uczestnikom koalicji za udział, szczególnie Afryce Południowej oraz Wielkiej Brytanii, które najbardziej poza Stanami Zjednoczonymi przyłożyły się do sukcesu naszej operacji. Nie zapomnę jednak o udziale Francji i Japonii, których udział był nieoceniony. Tym samym ogłaszam rozwiązanie Koalicji Interwencyjnej.

Wraz z nadejściem III kwartału, w Stanach Zjednoczonych rozpoczęły się już kampanie wyborcze. W listopadzie 2020 rozpocznie się wielkie święto Republiki - wybory prezydenckie. W dobie wszechobecnych autorytaryzmów i totalitaryzmów amerykańskie wybory są latarnią wolności dla wszystkich zgnębionych. Są to tym bardziej wyjątkowe wybory, bo duopol Partii Republikańskiej i Demokratycznej został przełamany. Jest to wszystko o tyle ważne, że w trakcie wyborów prezydenckich odbywają się równocześnie wybory do Kongresu. Przed szereg wybijają się cztery komitety wyborcze:

I. America First - Donald J. Trump i Rand Paul

Partia "Wielkiego Namiotu" i obecny obóz rządzący. Złożony z trzech głównych frakcji - narodowych konserwatystów pod ideologicznym przywództwem Pata Buchanana, umiarkowanych libertarian reprezentowanych przez Randa Paula oraz prawicowych technokratów wspieranych przez Roberta Mercera, prawicowego magnata sztucznej inteligencji z Krzemowej Doliny. Cały obóz jednoczony jest sylwetką Donalda Trumpa. America First przez rok 2020 mogła się pochwalić dużym wzrostem gospodarczym, kolosalnymi obniżkami podatków, założeniem WPA oraz zyskownymi umowami handlowymi. Jednak prezydent i jego rząd mogą być krytykowani za interwencję w Nigerii oraz porachunki z Grecją - pytanie tylko czy te dwa problemy będą dostatecznie dużą dźwignią dla ich przeciwników, aby pozbawić partię władzy?

Obecny program partii jest konserwatywny społecznie, leseferystyczny na rynku wewnętrznym, ale protekcjonistyczny jeśli chodzi o handel zagraniczny. Proponowany model polityki zagranicznej to Amerykanocentryzm - uwaga Amerykanów powinna być skierowana przede wszystkim na sprawy ich ojczystego kontynentu. Co nie oznacza porzucenia relacji z resztą świata. Jeśli ktoś czyni nam krzywdę, może spodziewać się odwetu. Jeśli ktoś chce handlować na korzystnych warunkach - dlaczego by nie?

II. Partia Demokratyczna - Tulsi Gabbard i Andrew Yang

W zreformowanej Partii Demokratycznej nie ma już miejsca na marionetki kompleksu militarno-przemysłowego, ale też na postępowców sprzeciwiających się amerykańskiemu stylowi życia. Niektórzy nawet twierdzą, że demokraci wracają do swoich korzeni. Przeciwko obecnemu prezydentowi Partia Demokratyczna zdecydowała się wystawić dwóch młodych liderów - Tulsi Gabbard, weterankę drugiej wojny w Iraku oraz Andrew Yanga - przedsiębiorcę i działacza społecznego.

Program nowych demokratów jest centrowy jeśli chodzi o sprawy społeczne, interwencjonistyczny w sprawach gospodarki oraz protekcjonistyczny. Nowi demokraci podzielają pogląd Amerykanocentryzmu jeśli chodzi o politykę zagraniczną, chociaż ostali się w Partii również zwolennicy umiarkowanego interwencjonizmu na całym świecie. Program Gabbard i Yanga zakłada przede wszystkim rozszerzenie świadczeń społecznych, wyższe podatki dla najbogatszych oraz olbrzymią reformę edukacji i systemu służby zdrowia.

III. Amerykańska Partia Postępu - Bernie Sanders i Tammy Baldwin

Najbardziej lewicowa partia ze wszystkich. Niektórzy bardziej prawicowi obserwatorzy nazywają ją "komunistyczną" chociaż to chyba za dużo powiedziane. Na jej czele stoi Bernie Sanders, który właściwie ma tam pozycję wodzowską, a sama partia przypomina bardziej pospolite ruszenie niż rozbudowaną organizację. Poza Kalifornią, od wielu lat kojarzoną z poparciem dla lewicy, APP nie ma właściwie wielu zwolenników. Do wyborów z jej ramienia przystępuje Bernie Sanders, długoletni działacz polityczny ze stanu Vermont oraz Tammy Baldwin.

APP jest partią bezkompromisową i radykalną. Jest ultralewicowa jeśli chodzi o sprawy społeczne, domaga się uspołecznienia zasobów naturalnych i kopalin, wprowadzenia "Zielonego Nowego Ładu", wprowadzenia olbrzymich podatków dla najbogatszych oraz wprowadzenie największego na świecie systemu pomocy społecznej i zapewnienia powszechnego dostępu do opieki zdrowotnej. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, to Sanders chce wyciągnąć otwartą dłoń względem państw komunistycznych w Ameryce Południowej.






Chyba najmniej popularna partia, ale jest jednak czwartą siłą. Większość libertarian i klasycznych liberałów skupia się w obozie American First, jednak najbardziej radykalni odrzucają przewodnictwo Randa Paula i wolą podążać za Johnem McAfee - skandalistą, znanym przede wszystkim ze swojego antywirusa oraz problemów z amerykańskim systemem sprawiedliwości. Jego kandydatem na wiceprezydenta jest z kolei Vermin Supreme, znany komik i satyryk. Jednak dla Partii Libertariańskiej przeszkodą do nieprzeskoczenia może okazać się fakt, że ich kandydat, John McAfee, jest ścigany z urzędu za przestępstwa podatkowe. Nie przejmują się tym, zgodnie z ich maksymą, że "podatki to kradzież."

Program Partii Libertariańskiej opiera się na masywnej deregulacji, zlikwidowaniu praktycznie wszystkich podatków, wolnym handlem z całym światem, izolacjonizmem politycznym oraz rozszerzeniem drugiej poprawki do Konstytucji, tak aby umożliwić prywatnym obywatelom na posiadanie czołgów, okrętów wojennych i głowic atomowych.




Kto wygra wybory? Czy prezydent i jego obóz utrzyma władzę? A może naród zdecyduje się na bardziej umiarkowane rozwiązanie, które proponują Gabbard i Yang? Czy może Bernie Sanders dokona cudu i obejmie urząd 46 prezydenta USA? O tym dowiemy się dopiero w IV kwartale.

Nadszedł moment wyborów. Kampanie zakończyły się, a obywatele ruszyli do urn. Jaka przyszłość czeka Amerykę? Z pewnością naród wkrótce będzie o tym poinformowany przez komisje wyborcze i pozna skutki swoich decyzji. Czy wybrali mądrze? O tym zdecydować będą musieli sami.

Ostatnie dni IV kwartału 2020 roku i pierwsze dni nowego roku były w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej dosyć chaotyczne. Gromy na administrację prezydenta sypały się ze wszystkich stron - nie tylko ze strony opozycji, ale również samego America First, którego reprezentanci byli niezadowoleni z prowadzonej polityki zagranicznej, wbrew zasadom ugrupowania. Apologeci prezydenta twierdzili, że jest tylko człowiekiem i wiek daje mu się mocno we znaki. Natomiast przeciwnicy prezydenta korzystając z tego argumentu twierdzili - być może nie jest zatem w stanie pełnić już tej funkcji?

Dnia 31 grudnia 2020 roku nadszedł przełom. Prezydent Donald J. Trump w noworocznym orędziu do Amerykanów, wraz z wiceprezydentem Randem Paulem ogłosili wspólną dymisję. Przyczyną dymisji Trumpa okazał się być zły stan zdrowia, natomiast Rand Paul zrezygnował, aby móc w pełni poddać się nowemu śledztwu w sprawie Transportgate i oczyścić swoje imię. Tym aktem prezydentura Trumpa przeszła do historii, a sam czterdziesty piąty prezydent zapisze się w dziejach jako jeden z kontrowersyjnych prezydentów - z jednej strony uratował USA przed wojną domową i doprowadził do cudu gospodarczego, ale z drugiej prowadzona przez jego administrację polityka zagraniczna nie była prowadzona w satysfakcjonujący sposób.

Zgodnie z prawem, w takiej sytuacji za nowego prezydenta wybierać będzie Izba Reprezentantów, która jest w tej chwili w posiadaniu America First. I wydawałoby się, że po utracie Trumpa ten obóz polityczny nie zdoła wystawić kolejnego, równie charyzmatycznego kandydata, który byłby w stanie utrzymać jedność partii i objąć wakat. Kongres wyznaczył wybór nowego prezydenta na 10 stycznia. I gdy wydawało się, że nie pojawi się nowa figura opatrznościowa, na scenę polityczną wszedł...



Były aktor i wrestler już na początku 2020 poszedł w ślady Arnolda Schwarzeneggera i wziął się za politykę, gdzie z ramienia America First udało mu się objąć funkcję gubernatora Hawajów. Jako gubernator wysp zasłynął z niezwykle mocnej ręki wobec przestępców, wspierania lokalnych przedsiębiorstw, bezkompromisowości wobec swoich przeciwników politycznych i promowaniu polinezyjskiej kultury. Teraz, na Wielkim Konwencie AF w Kentucky przedstawił swoją chęć do wypełnienia wakatu. "The Rock" rzucał gromy na zdrajców amerykańskich ideałów i zapowiedział drastyczny zwrot w amerykańskiej polityce zagranicznej. "Bez Ameryki do teraz prace nad szczepionką przeciwko Madagaskarce by się jeszcze nawet nie rozpoczęły" - mówił - "a jednak niewielu nam za to dziękuje. Nasi poprzedni przywódcy po wyczyszczeniu naszego kraju ze śmiecia, mieli zbyt słabą rękę wobec zagranicy. Okazywaliśmy dobrą wolę, a oni ją wykorzystali. Położę temu kres." Johnson grzmiał również na tych, którzy "sprzedali kraj nazistom." Zapowiedział, że jako prezydent nakaże śledztwo wśród załogi flotylli transportowej płynącej do Francji, a z winnymi zdrady stanu rozliczy się osobiście na ringu. Kandydat podsumował swoje wystąpienie tym, że skoro nadchodzą ciężkie czasy, to potrzeba silnego człowieka, który mógłby się z nimi uporać.

Johnson zyskał sobie natychmiastową sympatię America First oraz różnorakich celebrytów. Wkrótce po przemówieniu ogłosił, że jeśli Izba Reprezentantów wybierze go prezydentem, to jego współpracownikiem w roli wiceprezydenta okaże się być Hulk Hogan, który dzieli z nim obawy wobec zmian zachodzących w świecie i ma podobne poglądy, jak należy się z nimi uporać. W ekspresową trasę koncertową ruszył również obecny Captain Jack, który uznał, że jedynie The Rock jest w stanie przywrócić godność Waszyngtonowi.

Z takim poparciem zaprzysiężenie Johnsona to jedynie kwestia formalności - ostatecznie America First kontroluje Izbę Reprezentantów, która dokona wyboru. Powstaje jednak pytanie - czym to się skończy dla świata?

Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły amerykańską opinią publiczną. Rezygnacja Trumpa i Paula zadziwiły społeczeństwo oraz podkopały autorytet America First. Kandydatura Rocka była olbrzymim zaskoczeniem które na chwile przyćmiło Transportgate. Poglądy Dwayne'a i jego determinacja w głosie zjednały sobie wielu zwolenników. Jednak sam fakt kandydatury wrestlera uznano za co najmniej dziwny. Propozycja wiceprezydentury Hogana sprawiła, że roszady na scenie politycznej zyskały miano cyrku na kółkach.

Izba Reprezentantów, kontrolowana przez America First, wybrała ostatecznie Rocka. Ludzie uważają to za niepoważne, nowy prezydent daje jednak nowe możliwości. Coraz mniej mówi się o Transportgate, a więcej o tym jak Rock poradzi sobie z odpowiedzialnymi za aferę. Społeczeństwo spogląda w przyszłość i czeka na działania, a przede wszystkim na ich efekty.

-2% poparcia